Więcej

Piątek z Ekstraklasą: Korona odwraca wynik z Puszczą, Koulouris zapewnia remis we Wrocławiu

Zaktualizowany
Piątek z Ekstraklasą: Korona odwraca wynik z Puszczą, Śląsk podejmuje Pogoń
Piątek z Ekstraklasą: Korona odwraca wynik z Puszczą, Śląsk podejmuje PogońPressFocus / ddp USA / Profimedia
W spotkaniu otwierającym 24. kolejkę PKO BP Ekstraklasy drużyna Korony Kielce pokonała Puszczę Niepołomice 2:1. W drugim piątkowym starciu Śląsk Wrocław podzielił się punktami z Pogonią, a kolejną bramkę zdobył lider klasyfikacji strzelców Efthymios Koulouris.

Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin (1:1)

Pierwsi do ataku ruszyli gospodarze, chwilę po rozpoczęciu spotkania Assad Al Hamlawi zdołał urwać się obrońcom, ale strzelił niecelnie. Po drugiej stronie boiska odpowiedział Efthymios Koulouris, jednak Rafał Leszczyński popisał się refleksem i odbił główkę greckiego napastnika. Walczący o utrzymanie podopieczni Ante Simundzy byli niezwykle aktywni w ofensywie, choć wciąż brakowało im skuteczności. W dziewiątej minucie zablokowany przez defensorów został Arnau Ortiz. Hiszpan otrzymał świetne podanie od Petra Schwarza, który tym samym stworzył w tym sezonie 61 szans, więcej niż jakikolwiek inny zawodnik w Ekstraklasie.

Zagrożenie stwarzali także rywale, jednak i oni mieli problem z odpowiednim wykończeniem akcji. W 32. minucie po raz trzeci w meczu strzelał jak zwykle groźny Kamil Grosicki, choć i on przegrał pojedynek z defensorem.

Druga odsłona rozpoczęła się dla Śląska wyśmienicie. Chwilę po wznowieniu gry fantastyczne podanie do Assada Al Hamlawiego posłał Jakub Jezierski, a napastnik powołany do reprezentacji Palestyny efektowną "podcinką" pokonał Valentina Cojocaru, zdobywając drugą bramkę w drugim meczu z rzędu w Ekstraklasie.

Radość miejscowych fanów nie trwała jednak długo. Niecałe dziesięć minut później do siatki trafił bowiem Koulouris, strzelając 16. bramkę w tym sezonie i powiększając przewagę w klasyfikacji strzelców nad drugim Mikaelem Ishakiem.

Statystyki meczu
Statystyki meczuFlashscore

Po wyrównaniu to podopieczni Roberta Kolendowicza przejęli inicjatywę, do końca spotkania szukając okazji na zdobycie gola gwarantującego trzy punkty. Ostatecznie jednak wynik nie uległ już zmianie, co oznacza, że Portowcy przynajmniej chwilowo awansowali na czwarte miejsce, przeskakując Legią, natomiast Śląsk wciąż zalega na ostatniej pozycji w tabeli, tracąc do bezpiecznej strefy siedem punktów.

Po meczu powiedzieli:

Robert Kolendowicz (trener Pogoni Szczecin): "Mam wrażenie, że żaden zespół nie jest dzisiaj zadowolony z tego remisu. To nie był nasz najlepszy mecz. Dobrze weszliśmy w to spotkanie, mieliśmy sytuacje, ale nie potrafiliśmy ich sfinalizować. Szkoda, bo gdyby się udało nam trafić do bramki, to na pewno później by się nam grało lepiej. Zadowolony mogę być z tego, że udało nam się dzisiaj wybronić wszystkie stałe fragmenty gry, których Śląsk miał dużo. Drugi plus jest taki, że pomimo straty gola, udało nam się odrobić straty, co w tym sezonie nam się nie zdarzało za często. Mamy jeden punkt, chcieliśmy więcej, ale szanujemy też ten punkt. Zarządzanie zespołem w takim momencie w jakim jest nasz klub, jest bardzo trudne. Skupiamy się na tym, na co mamy wpływ. Tak sobie powiedzieliśmy i tak staramy się działać. Sytuacja się jednak przeciąga i mam nadzieję, że w końcu dojdziemy do takiego, nazwę to: normalnego momentu, kiedy będziemy mogli się skupić tylko na pracy. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale jesteśmy razem i się cieszę, że potrafimy punktować i dobrze grać w piłkę".

Ante Simundza (trener Śląska Wrocław): "To był bardzo dobry, intensywny mecz. Jestem zadowolony z tego, co pokazaliśmy na boisku i szkoda, że nie zdobyliśmy trzech punktów. Grać jednak na takim poziomie z jedną z najbardziej intensywnych drużyn, jaką jest Pogoń Szczecin, może nas cieszyć. Byliśmy bardzo blisko zwycięstwa, ale remis jest sprawiedliwym wynikiem. Cały czas wierzę w utrzymanie. Skoro jest matematyczna możliwość, to jakimi bylibyśmy sportowcami, gdybyśmy nie wierzyli".

Korona Kielce - Puszcza Niepołomice (2:1)

Piątkowe spotkanie otwierające 24. kolejkę ekstraklasy z trybun obejrzał po raz pierwszy jako właściciel Korony Łukasz Maciejczyk. Przed meczem symboliczną władzę nad klubem przekazała mu prezydent miasta Agata Wojda. Kielczanie w pięciu poprzednich tegorocznych meczach zdobyli 11 punktów, nie ponosząc żadnej porażki. Nad znajdującą się w strefie spadkowej Puszczą mieli siedem punktów przewagi.

Gospodarze rozpoczęli z dużym animuszem. Już w 2. minucie w pole karne zespołu z Niepołomic wpadł Martin Remacle, ale jego strzał bez problemu obronił Kewin Komar. Dwie minuty później efektownym rajdem popisał się Adrian Dalmau, ale uderzył ponad poprzeczką bramki rywali. Podopieczni trenera Tomasza Tułacza odpowiedzieli minimalnie niecelnym strzałem Giermana Barkowskiego.

W 10. min po rzucie rożnym wykonywanym przez Remacle’a główkował Wiktor Długosz, ale bramkarz Puszczy uchronił swój zespół przed utratą gola, popisując się świetną interwencją. Goście nie zamierzali się jednak tylko bronić. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Jani Atanasowa ręką we własnym polu karnym zagrał Nono. Sędzia po konsultacji z obsługą VAR podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Artur Craciun i pewnym uderzeniem wyprowadził Puszczę na prowadzenie.

Kielczanie ruszyli do odrabiania strat i kilka razy pod bramką gości było gorąco. W 27. min w ich pole karne wpadł Marcel Pięczek, który podał do Huberta Zwoźnego. Strzał pomocnika Korony obronił Komar, a dobitka Długosza była niecelna. Chwilę później po uderzeniu Mariusza Fornalczyka drużynę z Niepołomic uratowała poprzeczka.

Przewaga podopiecznych trenera Jacka Zielińskiego była momentami przygniatająca. Z linii pola karnego strzelał Remacle, piłka po drodze odbiła się jeszcze od jednego z obrońców, ale bramkarz Puszczy i tym razem był na posterunku. W końcu gospodarze dopięli swego. Po szybkim ataku na strzał z kilkunastu metrów zdecydował się Fornalczyk i tym razem Komar musiał skapitulować. Już w doliczonym czasie gry kielczanie mogli wyjść na prowadzenie. Z rzutu wolnego uderzał Pięczek, Komar obronił ten strzał, podobnie jak i dobitkę Dalmau. Piłkarze Korony sygnalizowali co prawda, że piłka po pierwszym strzale przekroczyła linię bramkową, ale sędzia główny, po konsultacji z VAR, był innego zdania.

Po zmianie stron nic się nie zmieniło w obrazie gry, to gospodarze byli stroną dominującą. Dwukrotnie na bramkę Puszczy uderzał Dalmau, za pierwszym razem jego strzał był niecelny, a potem skutecznie interweniował Komar. Momentami Korona nie opuszczała połowy rywala. W 64. min świetną sytuację do zdobycia drugiego gola miał Fornalczyk, ale z 10 metrów uderzył obok słupka.

Ataki gości były nieliczne, ale dosyć groźnie. Na kwadrans przed końcem, po długim wyrzucie piłki z autu, na bramkę Korony strzelał Jakov Blagaic, ale Rafał Mamla nie dał się zaskoczyć. Kielczanie odpowiedzieli uderzeniem w słupek Pięczka. Riposta gości była natychmiastowa. Groźnie strzelał Roman Yakuba, ale piłka minęła słupek. Cały czas trwała wymiana ciosów, zwycięsko wyszli z niej gospodarze. W 80. min silnym i precyzyjnym uderzeniem popisał się Remacle i bramkarz Puszczy był bez szans.

Dwie minuty później czerwoną kartkę otrzymał piłkarz Craciun z zespołu z Niepołomic za faul na Jewgieniju Szykawce. Sędzia główny po obejrzeniu całej sytuacji na monitorze, anulował swoją pierwotną decyzję i pokazał Mołdawianinowi żółtą kartkę. Puszcza atakowała do końca, ale to kielczanie już w doliczonym czasie mogli podwyższyć prowadzenie. Piłka po strzale Nono minęła jednak słupek.

Statystyki meczu
Statystyki meczuFlashscore

Kielczanie odnieśli trzecie kolejne zwycięstwo i do następnych spotkań mogą podejść z większym spokojem. Natomiast sytuacja znajdującej się w strefie spadkowej Puszczy staje się coraz trudniejsza. 

Po meczu powiedzieli:

Tomasz Tułacz (trener Puszczy): "Gratulacje dla Korony za wygrany mecz. My natomiast jesteśmy rozczarowani, bo prowadziliśmy w tym spotkaniu. Niestety, niepotrzebnie cofnęliśmy się. Korona mogła wyrównać, a nawet prowadzić, ale mieliśmy trochę szczęścia. Pod koniec pierwszej połowy nie uniknęliśmy błędu i strzał zza pola karnego (Mariusza Fornalczyka – red.) przyniósł wyrównanie. Chcieliśmy zareagować w drugiej połowie, ale nie graliśmy tak, jak to sobie założyliśmy przed meczem. Po zmianach trochę uspokoiliśmy grę, trochę dłużej byliśmy przy piłce i akurat wtedy straciliśmy drugą bramkę. Później ciężko już było to odrobić. Zwycięstwo Korony było zasłużone".

Jacek Zieliński (trener Korony): "Tak jak się tego spodziewaliśmy, był to dla nas bardzo ciężki mecz. Puszcza jest niewygodnym rywalem. Cieszę się jednak, że mimo tych wszystkich niedogodności w pierwszej połowie, symbolicznego 'wiatru w twarz', bo straciliśmy szybko bramkę, dalej graliśmy swoje. Staraliśmy się dyktować swoje warunki gry. Dwie zdobyte bramki po strzałach zza 'szesnastki', co nam się rzadko zdarza. Dużo fajnych akcji, poprzeczka, słupek, naprawdę dobry mecz w naszym wykonaniu. Podejrzewam, że w tym spotkaniu były fragmenty naszej najlepszej gry na wiosnę".

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen