Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze (3:0)
Pogoń Szczecin pewnie pokonała u siebie Górnika Zabrze 3:0. Bohaterem meczu znowu został Kamil Grosicki, strzelając dwa gole. Łącznie w tym roku ma już trzy trafienia. O jedno więcej niż w rundzie jesiennej.
Obie drużyny rozpoczęły ten mecz z innymi napastnikami w porównaniu z poprzednim tygodniem. Na szpicy w Pogoni po pauzie za kartki pojawił się Efthymis Koulouris, natomiast w Górniku chorego Lukasa Podolskiego zastąpił Aleksander Buksa. Ponadto trener Jan Urban dokonał korektę w środku obrony. Zamiast Josemy zagrał Rafał Janicki.
Gospodarze szybko objęli prowadzenie. Wybita przez Górników piłka przed polem karnym trafiła pod nogi Rafała Kurzawy. Były pomocnik zabrzan zdecydował się na strzał. Piłka skozłowała tuż przed Michałem Szromnikiem, który odbił ją przed siebie, a Fredrik Ulvestad nie miał problemów, by umieścić ją w siatce.
W 24. minucie Portowcy byli bliscy drugiej bramki. Kamil Grosicki ograł dwóch środkowych obrońców gości, zagrał do Koulourisa. Grek "dziobnął" piłkę, ale tym razem Szromnik zdołał obronić. Chwilę później po centrze z rzutu wolnego głową strzelał Erik Janża. Tym razem Valentin Cojocaru wykazał się kunsztem bramkarskim.
W 36. min z kolei Taofeek Ismaheel znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Pogoni, ale przegrał ten pojedynek.
Po przerwie miejscowi wyszli naładowani energią na zdobywanie kolejnych bramek i szybko podwyższyli prowadzenie. Fatalny błąd popełnił prawy obrońca Górnika Dominik Szala. Podał do własnego bramkarza tak lekko, że nim piłka doleciała do Szromnika, dopadł do niej Grosicki i płaskim strzałem wpakował do siatki.
Po godzinie gry było już 3:0. I znowu w rolach głównych wystąpił duet Grosicki – Szala. Były reprezentant Polski na linii końcowej boiska, zwodem położył młodzieżowca z Zabrza, cofnął się dwa metry i z bliska zdobył swego drugiego gola w tym meczu.
Goście zdołali w ostatnich 30 minutach oddać trzy celne strzały na bramkę Pogoni. Dwukrotnie Erik Janża z rzutów wolnych sprawdził formę Rumuna, a pod koniec spotkania Lukas Ambros. We wszystkich przypadkach Cojocaru pewnie bronił.

Pogoń odniosła drugie zwycięstwo w tym roku, ale dla jaj kibiców są także złe wieści po tym meczu. Czwarte żółte kartki w sezonie otrzymali Fredrik Ulvestad i Linus Wahlqvist i obu zabraknie w autokarze do Mielca, gdzie za tydzień Portowcy zmierzą się ze Stalą.
Po meczu powiedzieli:
Jan Urban (trener Górnika): "Pogoń była zdecydowanie lepsza. W pierwszej połowie nie stworzyliśmy sobie sytuacji. Rywale też nie wiadomo ile. Wiedzieliśmy, że Pogoń zagra wysokim pressingiem i tak było. Zabrakło nam podań za plecy, piłka nie dochodziła do naszych zawodników. W drugiej połowie już w drugiej minucie było 2:0 i to zmienia oblicze meczu. Postanowiłem zmienić skrzydła, bo nie funkcjonowały dobrze, ale gdy szykowałem zmiany, to była +varowana+ bramka i zrobiło się 3:0. Na 1:0 my pomogliśmy Pogoni zdobyć bramkę, na 2:0 i na 3:0 też. Niezależnie od tego jakie zmiany wprowadziłbym w przerwie i tak byśmy przegrali ten mecz".
Robert Kolendowicz (trener Pogoni): "Jestem dumny z zespołu. To wejście w rundę mamy bardzo dobre. Dwa mecze na zero z tyłu. W początkowej fazie meczu brakowało nam kontroli, potem ją przejęliśmy. Cieszę się z jakości gry z piłką. To był dobry mecz. Podobała mi się intensywność gry. Cieszę się z organizacji pressingu i organizacji gry bez piłki.
"Kamil Grosicki to fenomenalny piłkarz. Nasza legenda. Myślę, że mimo wieku, chce sobie coś udowodnić. Bardzo dobrze grał w pressingu, przecinał podania. Akcje bramkowe w jego wykonaniu fenomenalne. Oczywiście żałuję, że w Mielcu będzie nam brakować pauzujących za kartki Linusa Wahlqvista i Fredrika Ulvestada, ale patrzę na to jako na szansę dla innych".
Stal Mielec - Jagiellonia Białystok (2:1)
Od początku spotkania rozgrywanego na stadionie w Mielcu ogromną chęć do zdobycia bramki wykazywał Ilya Shkurin. Napastnik gospodarzy sprawiał mnóstwo problemów defensorom, choć brakowało mu celności. W 10. minucie mimo asysty kilku obrońców zdołał oddać strzał z pola karnego, ale piłka przeleciała tuż obok słupka. Po drugiej stronie mógł odpowiedzieć Afimico Pululu, jego uderzenie głową było natomiast zbyt słabe, by sprawić kłopoty Jakubowi Mądrzykowi.
Angolczyk pozostawał jednak czujny. Już po chwili lider ataku gości przejął fatalne podanie Marvina Sengera, następnie wygrał pojedynek z Bertem Esselinkiem i otworzył wynik spotkania.
Zawodnicy Janusza Niedźwiedźa nie zwiesili jednak głów i ruszyli do odrabiania strat. Shkurin nie dał rady pokonać Abramowicza, ale szybko przejął futbolówkę i dośrodkował na głowę Roberta Dadoka, który doprowadził do wyrównania. Co więcej, w 30. minucie to Biało-Niebiescy objęli prowadzenie, kiedy rzut karny podyktowany za zagranie ręką Dusana Stojinovicia wykorzystał Piotr Wlazło.

W drugiej odsłonie niespodzianie nadal przeważała drużyna Stali. Zaniepokojony Adrian Siemieniec zdedydował się na dokonanie kliku zmian, wprowadzając na boisko Lamine'a Diaby-Fadigę, Darko Churlinova czy Tarasa Romanczuka. Wszyscy wprowadzili do gry Jagi sporo ożywienia, Francuz był nawet bliski zdobycia bramki, ale trafił w słupek. Mimo oblężenia bramki rywali Duma Podlasia nie zdołała strzelić gola na wagę choćby remisu i zanotowała czwartą porażkę w tym sezonie.
Po meczu powiedzieli:
Adrian Siemieniec (trener Jagiellonii): "Rozpocznę od gratulacji dla Stali za zwycięstwo. Dziękuje jednak mojej drużynie za wkład w ten mecz, zaangażowanie, za chęć zmienienia wyniku do końca spotkania. Dziękuję też naszym kibicom za wsparcie, które nam dali w Mielcu. Oczywiście jesteśmy rozczarowani tym, że przegraliśmy. Jednak taki jest sport, musimy to zaakceptować. Przed nami dużo spotkań, wyzwań. Musimy wyciągnąć szybko wnioski i przygotować się do czwartkowego starcia (w Lidze Konferencji - red.)".
"Trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy Stal dziś zasłużenie wygrała. Zostawię ocenę dziennikarzom. Jednak dla nas spotkania z rywalami grającymi tak fizycznie jak mielczanie są trudne. My preferujemy inny styl gry. Oczywiście wiedzieliśmy o tym już przed rozpoczęciem meczu. Porażka jest częścią sportu. Nie oczekujmy od moich piłkarzy, że zawsze będą wygrywać".
Janusz Niedźwiedź (trener Stali): "Uwielbiam takie zwycięstwa, które zostały odniesione nie tylko dzięki pomysłowi taktycznemu, ale także nastawieniu zespołu. Na przykład wdziałem jak moja drużyna przykładała się do pressingu. Przed meczem wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko, aby ograniczyć możliwość ataku rywalowi, który w mojej opinii prezentuje najlepszy futbol w naszej lidze".
"Pierwszy kwadrans był wręcz wybitny w naszym wykonaniu. Robiliśmy wszystko jak należy. Jednak straciliśmy bramkę. Czekałem jak zespół zareaguje, ale bardzo szybko się podniósł. Objęliśmy prowadzenie 2:1, po czym do końca pierwszej połowy byliśmy dużo lepszym zespołem niż Jagiellonia. W przerwie meczu wiedzieliśmy, że rywal będzie chciał w drugiej połowie rzucić wszystko na jedną szalę. Faktycznie po przerwie gra zespołu z Białegostoku była dużo lepsza niż wcześniej. Potrzeba było dużo sił, aby jej się przeciwstawić. Wiele razy piłka lądowała w naszym polu karnym".
"Dziś nic się nie zaczęło, ani nie skończyło. Po prostu zdobyliśmy pierwsze trzy punkty w trakcie piłkarskiej wiosny".