Radomiak Radom - Górnik Zabrze (4:0)
Kibice zgromadzeni na stadionie w Radomiu nie musieli długo czekać na powód do radości. Już w czwartej minucie po fenomenalnym podaniu Rafała Wolskiego w stronę bramki pomknął Capita. Obrońcy gości co prawda zdążyli wrócić za napastnikiem, ale Angolczyk minął ich efektownym zwodem i strzałem przy dalszym słupku zdobył swoją piątą bramkę w sezonie.
Drużyna trenera Goncalo Feio wciąż przeważała i wydawało się, że tuż przed upływem pół godziny gry podwyższy prowadzenie. Piłkę do własnej siatki skierował bowiem Kryspin Szcześniak, jednak sędzia Damian Sylwestrzak po szybkiej analizie VAR anulował trafienie, gdyż w tej sytuacji obrońca Górnika został nadepnięty przez atakującego Mauridesa.
Miejscowi nie zamierzali się zatrzymywać i szybko dopięli jednak swego. Marcel Łubik zdołał odbić mocne uderzenie Roberto Alvesa, ale do piłki natychmiast dopadł Zie Ouattara, wpisując się na listę strzelców.
Zawodnicy Michala Gasparika nie chcieli się poddawać, po zmianie stron ruszyli pod szesnastkę rywali, ale tym ułatwili tylko zadanie pewnym siebie rywalom. W 54. minucie po szybkim kontrataku i popisowym podaniu Capity po raz szósty w tej kampanii do siatki trafił Maurides.
Radomiak tego wieczoru był nie do zatrzymania. Chwilę po upływie godziny piłka po strzale Alvesa odbiła się rykoszetem od obrońcy i wpadła do siatki obok bezradnego Łubika. W końcówce gospodarze całkowicie zdominowali przeciwników, stworzyli kilka dogodnych sytuacji, ale ostatecznie wynik nie uległ już zmianie. Dzięki siódmemu zwycięstwu Radomiak zbliżyli się do podium tabeli, natomiast zespół z Zabrza mimo porażki pozostał na pierwszej pozycji.

Piast Gliwice - Widzew Łódź (0:2)
Gospodarze spotkania są w naprawdę kiepskiej sytuacji, dlatego nie zamierzali tracić czasu i od pierwszego gwizdka ruszyli do ofensywy. Najpierw mocny strzał oddał German Barkovskiy, ale efektowną interwencją swój zespół uchronił Maciej Kikolski. Podopieczni Daniela Myśliwca, czyli byłego trenera Widzewa, wciąż naciskali, a wkrótce przed dogodną okazją stanął Jason Lokilo. Napastnik otrzymał świetne podanie od Barkovskiyego, ale ostatecznie posłał piłkę nad poprzeczką.
Z pewnością zawodnik z DR Kongo żałował zmarnowanej okazji jeszcze bardziej, kiedy po chwili sędzia podyktował rzut karny dla gości. W szestastkę po kapitalnym zagraniu Juljana Shehu wpadł Angel Baena, ale Hiszpan został zahaczony przez interweniującego Frantiska Placha. Jedenastkę strzałem tuż przy słupku wykorzystał Sebastian Bergier, zdobywając swoją ósmą bramkę w tym sezonie Ekstraklasy i jednocześnie piątą otwierającą wynik spotkania.
Rywale ruszyli do odrabiania strat, ale wciąż brakowało im skuteczności. Po precyzyjnym dośrodkowaniu od Lokilo głową celnie uderzył Hugo Vallejo, jednak zbyt słabo, by zaskoczyć bramkarza RTS-u.
Po zmianie stron gospodarze wciąż atakowali, ale to przyjezdni kontrolowali przebieg gry. I w końcu dopięli swego, gdyż już dziesięć minut po zmianie stron prowadzenie Widzewa podwyższył Andi Zeqiri, wykańczając idealną wrzutkę z rzutu rożnego Bartłomieja Pawłowskiego i tym samym strzelając pierwszego gola w barwach łódzkiego klubu.
Do końca starcia gospodarze szukali swoich okazji, ale mimo kilku szans nie byli w stanie umieścić futbolówki w siatce. Zawodnicy Igora Jovicevicia nie wypuścili cennego zwycięstwa z rąk i mogli cieszyć się z szóstego kompletu punktów w sezonie i przynajmniej tymczasowego awansu do pierwszej "dziesiątki" tabeli.

