W 53. minucie środowego meczu ekstraklasy pomiędzy Rakowem Częstochowa a Lechem Poznań kontuzji doznał Zoran Arsenic. W efekcie niebezpiecznego wślizgu Luisa Palmy, kapitan gospodarzy nie mógł kontynuować gry i opuścił boisko na ramionach klubowych fizjoterapeutów.
Początkowo nie było wiadomo, jak poważny jest jego uraz.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Lecha Niels Fredriksen wyraził ubolewanie z powodu kontuzji Arsenica i życzył mu zdrowia, a jednocześnie zapewnił, że jego podopieczny (którego sędzia Szymon Marciniak ukarał czerwoną kartką) nie chciał zrobić krzywdy chorwackiemu obrońcy, ale jego ryzykowna interwencja przez przypadek okazała się tak bardzo niefortunna.
W czwartek Raków oficjalnie poinformował, że Arsenic doznał złamania kości strzałkowej, a jego przerwa w grze i treningach potrwa prawdopodobnie od sześciu do ośmiu tygodni. Oznacza to, że lider częstochowian może być do dyspozycji trenera Marka Papszuna najwcześniej w drugiej połowie listopada.
Tymczasem Raków, który w tabeli ekstraklasy plasuje się dopiero na 15. miejscu, w ciągu dwóch najbliższych miesięcy, czyli do końca listopada, ma rozegrać jeszcze 13 spotkań: osiem w ekstraklasie, cztery w Lidze Konferencji oraz jedno w Pucharze Polski. Absencja 31-letniego Arsenica to duże osłabienie zespołu i konieczność przeprowadzenia roszad w linii obrony.