Ostatni mecz 12. kolejki PKO BP Ekstraklasy rozpoczął się faktycznie „poniedziałkowo” i w październikowym chłodzie nie chciał rozgrzać kibiców. W dużej mierze odpowiadała za to Nieciecza, próbująca przede wszystkim wybić Wiśle Płock z głowy szybkie otwarcie wyniku.
Sprawdź szczegóły meczu Wisła Płock – Bruk-Bet Termalica Nieciecza

Przez pierwszych 10 minut oba zespoły odhaczyły swoje pierwsze próby i przyjezdnym z Małopolski pewnie by to wystarczyło. Goście liczyli na VAR po kwadransie, gdy Lecoeuche padł w polu karnym. Jarosław Przybył pewności nie miał, z wozu poszedł sygnał „gramy dalej”. W 19. minucie szczęścia z tyluż metrów próbował Dani Pacheco, jednak uderzenie nie mogło przestraszyć Miłosza Mleczki, lądując mu w rękawicach po koźle.
W rewanżu goście szukali szczęścia, ale zwłaszcza Morgan Fassbender miał rozregulowany celownik i nie zdołał zmieścić piłki w świetle bramki. Za to rozegranie rzutu rożnego z 29. minuty dało Nafciarzom prowadzenie, gdy Pacheco ponownie przymierzył z dystansu i tym razem wsunął piłkę idealnie po bocznej siatce. Interweniujący Mleczko był bez szans.
Po otwarciu wyniku gospodarze szukali kolejnych trafień, jednak Pacheco (33. min) i Dominik Kun (36. min) nie mieli szczęścia, blok i pudło ratowały Mleczkę. Dopiero przed przerwą Wisła dobiła gości, kiedy Łukasz Sekulski doskonale wywalczył pozycję i uderzył z główki nie do obrony po miękkiej wrzutce Rogelja. Moment później Deni Juric zachował zimną krew jako finalizujący kontrę, pokonując golkipera Niecieczy efektownym uderzeniem w dalszy róg.
Choć to goście mieli lepszą okazję na otwarcie drugiej połowy, Nafciarze szybko odzyskali inicjatywę i nie poprzestaliby na trzech golach, gdyby celowniki były lepiej skalibrowane. Dopiero w 60. minucie Rafał Leszczyński musiał się wykazać przy obronie główki Bartosza Kopacza po rzucie rożnym.
Nawet bramka na pocieszenie nie chciała gościom wpaść – po rzucie wolnym z 80. minuty były chyba trzy próby uderzenia, wszystko blokowali obrońcy Wisły. Dopiero Andrias Edmundsson niechcący wyciągnął pomocną dło… nogę do Niecieczy, przy próbie wybicia kierując piłkę poza zasięgiem Leszczyńskiego do bramki w 83. minucie na 3:1. Matchoi Djalo dwoił się w ostatnich minutach w poszukiwaniu gola, lecz Mleczko już nie pękł.
