20. kolejkę PKO BP Ekstraklasy kończył mecz na wyjątkowo cienkiej granicy strefy spadkowej: Puszcza i Zagłębie miały po 19 punktów i tylko bilans je różnił. Wygrana pozwoliłaby odskoczyć jednym, a drugich wepchnęłaby głębiej w tarapaty.
Sprawdź szczegóły meczu Puszcza - Zagłębie Lubin

Puszcza strzeliła do szatni
Nic dziwnego, że Żubry i Miedziowi zaserwowali kibicom niezłe widowisko w pożegnalnym meczu Puszczy przy Kałuży. Obie strony szukały pressingu i szybkiego odbioru, by przejść do ataku. To zaowocowało poprzeczką po potężnym strzale Marka Mroza w 5. minucie i kolejną poprzeczką po 10 minutach gry, gdy Ławniczak był bliski niefortunnego gola samobójczego.
Wynik nie odzwierciedlał dynamicznej gry, w której tylko skuteczności przed bramkami brakowało. W 32. minucie Tomasz Pieńko został zatrzymany przez Komara, z kolei w 37. minucie Kosidisa z bliska zatrzymał wybiciem Makowski. Dopiero końcówka pierwszej części przyniosła otwarcie wyniku. W 43. minucie Dawid Kurminowski po rzucie rożnym uderzył z główki w poprzeczkę, a po drugiej stronie Puszcza miała w ostatnich sekundach wrzut z autu. Specjalność zakładu skończyła się golem, gdy Michalis Kosidis zgasił podanie od Stępnia i wpakował piłkę z bliska.
Zagłębie wróciło z dubletem
Przerwa upłynęła więc kibicom w Krakowie w niezłych nastrojach, ale te błyskawicznie zepsuły się po przerwie. Miedziowi wrócili rozjuszeni i w pierwszej minucie trzykrotnie uderzali. Ostatnie z uderzeń miało miejsce po rzucie rożnym. Pierwszą próbę Mroza zdołał jeszcze sparować Komar, ale dobitki Kurminowskiego nie zatrzymał.
Po strzale długo trwała analiza VAR. Na spalonym był Wdowiak, który absorbował obronę, ale ostatecznie sędzia Gryckiewicz uznał, że jego wpływ nie był wystarczający, by anulować trafienie. Ponieważ remis nie wystarczał żadnej z drużyn, równowaga nie utrzymała się długo. W 56. minucie ponownie groźnie strzelał Mróz, raz jeszcze Komar go zatrzymał i jeszcze raz Kurminowski zdołał dołożyć nogę do dobitki. Trudno wyobrazić sobie lepszą odpowiedź na gola do szatni niż odwrócenie wyniku w 10 minut drugiej połowy.
Mając przewagę, przyjezdni cofnęli się wyraźnie i nie forsowali tempa. Nastawieni na grę z kontry piłkarze Zagłębia napotkali na zaskakująco nieporadnie grającą Puszczę, która dopiero w 79. minucie zbliżyła się do wyrównania, czemu zapobiegł Dominik Hładun. Na nic zdały się zmiany i pięć doliczonych minut, Miedziowi bezpiecznie wywożą wygraną.
