Więcej

Sobota z Ekstraklasą: Ishak przekroczył 100 goli, Piast wciąż bez wygranej. Remis w hicie

Zaktualizowany
Sobota z Ekstraklasą:
Sobota z Ekstraklasą:ČTK / imago stock&people / IMAGO / Profimedia
W pierwszym sobotnim spotkaniu dziewiątej kolejki PKO BP Ekstraklasy Radomiak pokonał Piasta Gliwice, który pozostaje jedyną drużyną bez wygranej w tym sezonie. Bramek nie zobaczyli za to kibice w Gdynii. W kolejnym starciu Mikael Ishak dubletem pokonał Niecieczę, a następnie znajdujący się w kryzysie Raków zremisował z Legią Warszawa.

Raków Częstochowa - Legia Warszawa (1:1)

Drużyna Marka Papszuna po fatalnym początku sezonu miała świetną okazję, by przełamać się przed własnymi kibicami z utytułowanym rywalem. Gospodarze zaczęli aktywnie, od strzałów Bogdana Racovitana i Imada Rondicia. Wkrótce jednak sędzia Jarosław Przybył przerwał spotkanie z powodu zadymienia wywołanego przez race, a po powrocie do gry dominowali już “Wojskowi”.

Zawodnicy Edwarda Iordanescu regularnie gościli pod polem karnym rywali, oddając mnóstwo strzałów, ale defensywa “Medalików” skutecznie chroniła dostępu do bramki. Jednak tylko do 40. minuty, bo właśnie wtedy błąd przy wybiciu obrońców wykorzystał Petar Stojanović, otwierając wynik spotkania efektownym uderzeniem sprzed szesnastki.

Wydawało się, że Legia spokojnie utrzyma korzystny rezultat do przerwy, ale w samej końcówce strzelec bramki zagrał piłkę ręką, a sędzia po analizie VAR wskazał na rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Ivi Lopez i pewnym uderzeniem doprowadził do wyrównania, zdobywając pierwszą bramkę w Ekstraklasie od 10 maja 2025 roku, kiedy to trafił do siatki Jagiellonii Białystok.

W drugiej połowie inicjatywę znów przejęli goście, choć przedostanie się w okolice bramki przeciwników nie było łatwe, a liczne strzały z dystansu przelatywały nad poprzeczką. Defensywą gości pewnie dowodził Kamil Piątkowski, który kilka sezonów temu wyjechał do RB Salzburg właśnie z ekipy Rakowa. W końcówce jeszcze raz odważniej zaatakowała drużyna z Warszawy, ale skoncentrowana defensywa gospodarzy nie popełniła już błędu. Podział punktów nie zadowala żadnej ze stron. Drużyna z Częstochowy wciąż balansuje na skraju strefy spadkowej, z kolei Legia nie zdołała zbliżyć się do ligowego podium.

Zastanawiasz się, jak Ishak poradzi sobie w kolejnych meczach? Dodaj go do “Ulubionych” w naszej aplikacji na Androida i iOS, tak jak drużyny i mecze, a niczego nie przegapisz. Więcej o nowościach można przeczytać w artykule.

Bruk Bet Termalica Nieciecza - Lech Poznań (0:2)

Bez wygranej od początku sierpnia, piłkarze Niecieczy mieli coś do udowodnienia w sobotę. Ale i Lech przyjechał podrażniony porażką z Zagłębiem i oczekiwano reakcji zespołu. Choć Kolejorz dominował w rozgrywaniu piłki, to Bruk-Bet lepiej zaczął mecz, gdy Igor Strzałek z dystansu zmusił Bartosza Mrozka do interwencji.

Poznaniacy raz po raz mieli stałe fragmenty wokół pola karnego, ale gospodarze trzymali się dzielnie. Mało widoczny Mikael Ishak zaatakował w 25. minucie, tyle że ze spalonego i nad bramką. Moment później Kornel Lisman jako pierwszy w Lechu postraszył Miłosza Mleczkę, który był w gotowości.

Na 10 minut przed przerwą o włos od gola był Taofeek Ismaheel, który z granicy pola karnego posłał piłkę po ziemi w słupek. Mistrzowie Polski zbliżali się do otwarcia wyniku i dokonali tego ostatecznie w 45. minucie. Wówczas rzut rożny trafił na głowę Antonio Milicia, który wybornie przerzucił piłkę na drugi słupek i Mikael Ishak zdobył gola nr 100 w Lechu Poznań.

Nie minęły dwie minuty drugiej połowy, a Nieciecza zaliczyła już dwa duże błędy w obronie. Pierwszy skończył się udaną interwencją Mleczki po strzale Ishaka, ale sekundy później Szwed świętował drugiego gola, mimo długiej analizy VAR. Wprowadzenie Kurzawy i Fassbendera na niewiele się zdało, Szwed był o włos od hat-tricka w 60. minucie, gdy doskonale bronił Mleczko.

Komfortowa przewaga Lecha pozwalała kontrolować grę przy rywalach, którzy nie byli w stanie zawiązać akcji zagrażającej Mrozkowi. Fassbender z dystansu uderzał niecelnie, w polu karnym gości Nieciecza nie miała już nic do powiedzenia. Znacznie lepiej wyglądały kontry Lecha, choć żadna z nich nie była już skuteczna.

Statystyki meczu Bruk-Bet Termalica - Lech Poznań
Statystyki meczu Bruk-Bet Termalica - Lech PoznańFlashscore

Arka Gdynia - Korona Kielce (0:0)

W Gdyni bezbramkowy remis. Kielczanie nie przegrali co prawda siódmego kolejnego spotkania, ale jednocześnie nie zdołali odnieść czwartego zwycięstwa z rzędu.

O pierwszej toczonej w ospałym tempie połowie można napisać, że się odbyła. Jedyną groźną sytuację stworzyli przyjezdni - w 21. minucie strzał Konrada Matuszewskiego z pola karnego ofiarnie zablokował Kike Hermoso.

Cofnięta Arka na własnej połowie zapraszała rywali do ataków, jednak ofensywnym akcjom kielczanie brakowało dynamiki i zdecydowania.

W doliczonym czasie pierwszej połowie Nono niepotrzebnie sfaulował przed polem karnym Hermoso. Z rzutu wolnego z 20 metrów uderzył Marc Navarro, ale trafił w twarz stojącego w murze Marcela Pięczka.

Druga połowa, w kontekście widowiska, rozpoczęła się dość obiecująco. W 53. minucie po składnej kontrze gości Słoweniec Tamar Svetlin trafił z 16 metrów w poprzeczkę. Za chwilę Hiszpan Antonin Cortes minął Michała Marcjanika i Hermoso, jednak żaden z jego kolegów nie doszedł do zagranej wzdłuż bramki piłki.

Statystyki meczu Arka Gdynia - Korona Kielce
Statystyki meczu Arka Gdynia - Korona KielceFlashscore

Później na murawie ponownie nie działo się nic godnego uwagi. W tej sytuacji za dogodną okazję można uznać słaby strzał głową w doliczonym czasie gry Dawida Abramowicza, z obroną którego Xavier Dziekoński nie miał żadnego problemu.

Gospodarze, którym na własnym stadionie bardziej powinno zależeć na zwycięstwie, nie podejmowali ryzyka. Mając nawet taką możliwość, w ogóle nie starali się długim zaskakującym podaniem uruchomić kontry swojej drużyny.

Ostatecznie po bezbarwnym meczu Arka i Korona podzieliły się punktami. Był to pierwszy w tym sezonie bezbramkowy remis kielczan, a drugi gdynian.

Radomiak Radom - Piast Gliwice (1:0)

W sobotnim spotkaniu piłkarskiej ekstraklasy Radomiak na swoim stadionie pokonał Piasta Gliwice 1:0. Zespół z Górnego Śląska nie wygrał w tym sezonie ani jednego spotkania w rozgrywkach ligowych.

Chociaż obie drużyny nastawiły się na grę ofensywną, to w pierwszej połowie nie padła bramka.

W 10. min. zespół z Mazowsza mógł wyjść na prowadzenie. Po strzale Alvesa Balde bramkarz „Piastunek” nie opanował piłki. Blisko niego był Jakub Czerwiński, który pomógł koledze z zespołu.

Osiem minut później ładną „główką” popisał się Jorge Felix. Jednak dobrze ustawiony Filip Majchrowicz pewnie interweniował.

W 39. min. mecz – na około dwie minuty - został przerwany ze względu na brak odpowiedniej komunikacji pomiędzy sędziami obsługujących ten pojedynek. Piłkarze wykorzystali tę przerwę na uzupełnienie płynów.

Po przerwie kibice nie musieli długo czekać, aby zobaczyć bramkę. W 47. min. gola na wagę trzech punktów zdobył Radomiak. Wówczas będący z piłką Vasco Lopez bardzo dobrze zauważył, że na dogodną pozycję do zdobycia gola na lewym skrzydle wychodzi Elves Balde. Dostał piłkę, po czym pokonał Frantiska Placha.

Statystyki meczu Radomiak Radom - Piast Gliwice
Statystyki meczu Radomiak Radom - Piast GliwiceFlashscore

Gliwiczanie nie zdołali wyrównać, chociaż w doliczonym czasie gry do ataku ruszył nawet Plach. O mały włos, a przez to Piast straciłby drugiego gola. Jednak Capita chybił strzelając z daleka na pustą bramkę.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen