Sobotę z Ekstraklasą rozpoczęliśmy w Niecieczy, gdzie Bruk-Bet podejmował Widzew Łódź. Obie drużyny walczyły o przełamanie złych serii i zrobili to goście, wygrywając aż 4:2, a hat-trickiem popisał się Fran Alvarez. W drugim starciu Radomiak pokonał Zagłębie Lubin, a dzień zamknęła wygrana Arki z Cracovią w Gdyni.
Arka Gdynia – Cracovia (2:1)
Arka pokonała na własnym stadionie Cracovię 2:1 i przerwała przeciwnikowi serię pięciu ligowych spotkań bez porażki. Obie bramki dla zwycięzców zdobył Sebastian Kerk. Gospodarze przerwali passę trzech spotkań bez wygranej. Z uwagi na awarię oświetlenia spotkanie rozpoczęło się z 10-minutowym opóźnieniem.
Przed meczem trener Arki Dawid Szwarga zapowiadał, że po porażce w poprzedniej konfrontacji 0:4 (wszystkie bramki stracone w pierwszej połowie) w Lubinie z Zagłębiem liczy na odpowiednią reakcję swojego zespołu i sportową złość.
Te deklaracje dość szybko się ziściły, bo już w 12. minucie gospodarze objęli prowadzenie. W tej sytuacji nie popisała się defensywa przyjezdnych, która najpierw dopuściła do centry z prawej strony Marca Navarro, a następnie Bosko Sutalo, chociaż dośrodkowanie było bardzo czytelne, umożliwił z bliska Kerkowi skuteczny strzał głową.
Trzy minuty później powinno być 2:0 dla żółto-niebieskich, jednak po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Kerka Kike Hermoso trafił głową z dwóch metrów w słupek. Z kolei w 36. minucie Edu Espiau posłał z 16 metrów piłkę nad poprzeczką.
Do przerwy gra Cracovii wyjątkowo się nie układała. W ofensywnych poczynaniach przyjezdni byli mało zdecydowani, zamiast do przodu zagrywali głównie do boku i tyłu. W pierwszych 45 minutach praktycznie nie zagrozili bramce rywali.
W drugiej połowie krakowianie zaatakowali z większym impetem i siedem minut po wznowieniu gry mogli doprowadzić do remisu. W polu karnym gospodarzy doszło do sporego zamieszania, strzelał Oskar Wójcik, jednak Hermoso wybił piłkę sprzed linii bramkowej.
Później „Pasy” nadal miały optyczną przewagę, ale aż do 78. minuty niewiele z niej wynikało. Wówczas po dośrodkowaniu z lewej strony Mauro Perkovica z siedmiu metrów z woleja przymierzył Otar Kakabadze i doprowadził do remisu.
Radość zawodników wicelidera nie trwała długo. W 84. minucie gdynianie wyprowadzili kontrę, Gustav Henriksson sfaulował tuż przed polem karnym Kamila Jakubczyka, a Kerk pięknym uderzeniem z rzutu wolnego lewą nogą w okienko zdobył swojego drugiego gola.
Arbiter przedłużył spotkanie o dziewięć minut, ale wynik nie zmienił się. Cracovia w Gdyni rozczarowała i poniosła drugą ligową porażkę; z kolei gdynianie pozostali na własnym stadionie niepokonani.
Radomiak Radom – Zagłębie Lubin (3:1)
25 września obydwa zespoły zmierzyły się w Radomiu w spotkaniu 1. rundy Pucharu Polski. Zwycięstwo 2:0 po dogrywce odniosło wówczas Zagłębie, które ostatnio prezentowało wysoką dyspozycję. Podopieczni trenera Leszka Ojrzyńskiego nie ponieśli porażki w czterech poprzednich meczach, a ostatnio rozbili u siebie Arkę Gdynia 4:0.
Gospodarze już w drugiej minucie mogli objąć prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dominik Hładun obronił strzał Mauridesa z kilku metrów.
Radomiak zaczął mecz z ogromnym impetem i te ataki przyniosły efekt w 13. minucie. Rafał Wolski zagrał w okolice piątego metra, a piłka odbiła się od Lenoardo Rochy i wpadła do bramki. Dla byłego napastnika „Zielonych” samobójczy gol był wyjątkowo bolesnym zdarzeniem, gdyż jest on - po odejściu z klubu - wygwizdywany przez radomskich kibiców.
Goście szybko mogli wyrównać, lecz strzał Kajetana Szmyta zza pola karnego był minimalnie niecelny. Tymczasem po pół godzinie było 2:0 dla Radomiaka. Po wyrzucie z autu Jana Grzesika, Maurides wygrał pojedynek główkowy z Rochą, a Steve Kingue - także głową - wpakował piłkę do siatki.
Chwilę później mogło być 3:0. Wolski dośrodkował z rzutu wolnego, a Mateusz Cichocki główkował tuż obok słupka.
Goście starali się zdobyć przed przerwą kontaktową bramkę. Najbliżej tego był w doliczonym czasie Michał Nalepa, który głową z kilku metrów posłał piłkę nad poprzeczką.
Na drugą połowę trener Zagłębia wprowadził dwóch nowych zawodników, ale to Radomiak atakował z większą energią. Niezłe, ale nieskuteczne, strzały oddali Maurides, Ibrahima Camara, Elves Balde i Kingue.
Jak trafiać do siatki pokazał im w 53. minucie Grzesik, który po podaniu od Balde przelobował Dominika Hładuna. To był piąty gol zawodnika Radomiaka w tym sezonie, który tym samym wyrównał swoje osiągnięcie z poprzednich rozgrywek.
Zagłębie mogło szybko odpowiedzieć, jednak Filip Majchrowicz wybił zmierzającą pod poprzeczkę piłkę kopniętą przez Rochę. Mecz zupełnie się otworzył. Akcja przenosiła się spod jednej pod drugą bramkę. Znakomitej okazji nie wykorzystał Wolski, który wciąż jeszcze nie strzelił gola na stadionie w Radomiu.
W 69. minucie Rocha zrehabilitował się za samobójcze trafienie. W efekcie błędu Grzesika z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam z Majchrowiczem. Asystę przy tym trafieniu zaliczył Filip Kocaba.
W 83. minucie bramkarz Radomiaka świetnie interweniował po strzale głową Aleksa Ławniczaka. Chwilę później Mateusz Cichocki sfaulował w polu karnym Michaila Kosidisa i arbiter podyktował „jedenastkę”. Do jej wykonania jednak nie doszło, gdyż analiza VAR wykazała, że wcześniej na spalonym był Ławniczak. To pozbawiło gości nadziei na odwrócenie losów spotkania, choć Majchrowicz musiał jeszcze raz wykazać się refleksem po główce Rochy w doliczonym czasie.
Radomiak po raz pierwszy w historii wygrał mecz ekstraklasy z Zagłębiem na swoim stadionie. Wcześniej poniósł cztery porażki.
Bruk-Bet Termalica – Widzew Łódź (2:4)
Widzew Łódź przystępował do tego pojedynku z katastrofalnym bilansem meczów na wyjazdach. Poza swoim obiektem rozegrał w tym sezonie cztery mecze i wszystkie przegrał. Ich rywal Bruk-Bet ma podobnie fatalny bilans, ale właśnie w meczach u siebie, bo zdobyli tylko punkt w czterech meczach przed własną publicznością, więc ten pojedynek był szansą na przełamanie dla którejś z drużyn.
Szybko na prowadzenie powinni wyjść goście, bo w 3. minucie znakomitą szansę na strzelenie gola głową miał Jesus Jimenez, ale skuteczną interwencją popisał się Veljko Ilic. Kilka minut później doszło do groźnego zderzenia głowami Andrzeja Trubehy i Marka Hanouska. Gracz Widzewa nie był w stanie wrócić do gry i zastąpił go Juljan Shehu.
Gospodarze objęli prowadzenie w 20. minucie. Fassbender poradził sobie z prawej strony z Shehu, podał przed pole karne, tam na strzał zdecydował się Sergio Guerrero i wyprowadził Bruk-Bet na prowadzenie.
Widzew odpowiedział tuż przed upływem trzydziestu minut gry. Mariusz Fornalczyk świetnie poradził sobie na lewej stronie, dośrodkował w pole karne, tam piłkę zgrał Peter Therkildsen, a do siatki trafił Sebastian Bergier. Pod koniec pierwszej połowy obie drużyny miały swoje szanse na strzelenie gola, ale do przerwy było 1:1.
Na początku drugiej połowy plac gry opuścić musiał kapitan gospodarzy Trubeha, który odczuwał skutki starcia z Hanouskiem i zszedł z boiska. To był tylko początek problemów Słoników w tej części, bo później swój koncert w Niecieczy grał Fran Alvarez.
Akere dobrze przeszedł prawą stroną, znalazł w polu karnym Alvareza, a ten mocnym strzałem wyprowadził Widzew na prowadzenie w 54. minucie. Chwilę później było już 3:1 i ponownie do siatki trafił Fran. Tym razem to Mariusz Fornalczyk wbiegł w pole karne i zanotował pierwszą asystę w sezonie, bo jego podanie na gola zamienił Hiszpan.
W drugiej połowie nie można było mrugać, bo w 67. minucie było 4:1. Fran Alvarez skompletował hat-tricka po uderzeniu bezpośrednio z rzutu wolnego, co było ciosem, po którym gospodarze nie mogli się już podnieść, a goście nie mieli ochoty zwalniać.
Trzy minuty później do siatki po raz czwarty trafił Hiszpan, ale wcześniej był spalony, co uchroniło Słoniki przed stratą piątego gola. Gdy wydawało się, że kwestią czasu są kolejne gole dla Widzewa, to odpowiedział Bruk-Bet, a do siatki ponownie trafił Guerrero.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie i Widzew zanotował pierwsze punkty na wyjeździe w tym sezonie po koncercie, który zaprezentowali w Niecieczy, gdzie gospodarze przegrali już po raz czwarty w tej kampanii. Bohaterem meczu zdecydowanie został strzelec hat-tricka Fran Alvarez.