"Za każdym razem jak tu bywamy jest widowisko pełne goli. Dobrze było tym razem zakończyć to zwycięstwem" – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec gdańszczan, odnosząc się do meczu z maja tego roku, gdy na tym samym stadionie padł remis 3:3.
Tym razem Pogoń mogła, a nawet powinna, rozstrzygnąć spotkanie już w pierwszej połowie, ale zabrakło precyzji w polu karnym rywali.
"Już na konferencji przedmeczowej mówiłem, że to będzie otwarty mecz. Nie sądziłem, że padnie aż tyle bramek. Pierwsza część była naszą najlepszą w tym sezonie. Świetnie graliśmy z piłką. Zdobywaliśmy przestrzeń, graliśmy odważnie. Druga część to była odwrotność pierwszej. Zagraliśmy tak, jak chciała Lechia" – mówił o przyczynach porażki tymczasowy trener Pogoni Tomasz Grzegorczyk.

Goście w doliczonym czasie gry strzelili gola na 4:2 i wydawało się, że jest już "po meczu", ale cztery minuty później Portowcy po rzucie karnym Frederika Ulvestada zdobyli kontaktowego gola.
"Przez ostatnie 40 sekund miałem serce w gardle" – przyznał Carver.
Ozdobą meczu, a nawet całej bieżącej kolejki PKO BP Ekstraklasy był debiutancki gol węgierskiego napastnika Pogoni Rajmunda Molnara, który tuż przed zamknięciem okienka transferowego podpisał kontrakt w Szczecinie.
"Rajmund bardzo mocno pracował na to, by wyjść dzisiaj w pierwszym składzie. Co tu dużo mówić? Piękna bramka, szkoda, że nnie dała nam ona zwycięstwa" – ocenił Grzegorczyk.
Lechia po wygranej w Szczecinie ma na koncie już sześć punktów i brakuje jej niewiele, by wydostać się ze strefy spadkowej, mimo iż zaczynała sezon z bilansem minus pięć.
"W ubiegłym roku, gdy przychodziłem do Lechii, byliśmy w jeszcze gorszej sytuacji niż to minus pięć punktów na początku rozgrywek. Dotychczas graliśmy nie patrząc na sytuację punktową. Fajnie byłoby następny sezon rozpocząć z zerem na koncie" – zakończył Carver.