Myśliwiec prowadzi zespół od 23 października, kiedy zmienił Szweda Maxa Moeldera. W Katowicach gliwiczanie wygrali drugi mecz w sezonie, ale po raz pierwszy zgarnęli komplet punktów na wyjeździe.
"Czuję się w klubie bardzo dobrze. Jestem zadowolony z pracy, jaką wykonaliśmy. Mam nadzieję, że ten pierwszy miesiąc jest tylko dobrym wstępem do czegoś jeszcze fajniejszego" – dodał.
Podkreślił, że po pokonaniu GKS czuć było w jego drużynie nie tylko umiarkowaną satysfakcję z wykonanej pracy, ale też głód zdobycia czegoś więcej.
"W Katowicach nie "przepchnęliśmy” meczu, tylko zagraliśmy adekwatnie do tego, jaki był wynik. Nie podchodzę do tego w ten sposób, że musimy teraz coś potwierdzić, by ta wygrana się liczyła. Zwycięstwo dało nam potwierdzenie, że droga, jaką wybraliśmy, może się okazać bardzo skuteczna, pod warunkiem że cały czas będziemy czujni i zdeterminowani, a tego w drużynie nie brakuje" – dodał.
Jak zauważył, dostrzega dużo podobieństw w grze zespołów z Katowic i Częstochowy.
"Ale to mimo wszystko inaczej zarządzane i budowane drużyny. W Rakowie po transferach i powrocie trenera Marka Papszuna widać rozwój" – ocenił.
W ostatnich dniach pojawiły się w mediach spekulacje na temat odejścia szkoleniowca Rakowa do stołecznej Legii.
"W mojej ocenie to rzeczy nieistotne, na koniec to piłkarze wystąpią na boisku, a nie trenerzy" – podkreślił Myśliwiec.
Raków zajmuje czwarte miejsce w tabeli, a Piast jest 18.
"Tabela jest istotna na koniec sezonu. Nigdy się nią nie sugeruję. Nie będziemy się zastanawiać, kalkulować. Wiemy, że zagramy z bardzo dobrze zorganizowanym, mocnym zespołem. Miejsca w tabeli tracą na znaczeniu w momencie pierwszego gwizdka sędziego" – powiedział.
Początek sobotniego meczu w Częstochowie o godz. 17.30.
