W czwartek w Płocku odbywał się zaległy mecz 8. kolejki Wisły Płock z Cracovią. Pierwotnie miał się on odbyć we wrześniu, ale z powodu obfitych opadów deszczu został przełożony. Obie drużyny prezentują się w tym sezonie bardzo dobrze. Przed tym meczem gospodarze plasowali się na 3. miejscu z dorobkiem 28 punktów, a goście byli na 6. pozycji i mieli trzy "oczka" mniej.
Bez większych emocji w pierwszej połowie
W pierwszych trzydziestu minutach brakowało dogodnych sytuacji do strzelenia gola. Częściej przy piłce była Cracovia, ale nie wynikała z tego żadna przewaga. Żółte kartki w 20. minucie dostali Wiktor Nowak i Mateusz Praszelik, którzy mieli spięcie między sobą. Gracz Wisły zablokował rywala, a ten odepchnął go bez piłki, co skutkowało zamieszaniem.
W 37. minucie dobrą akcję przeprowadziła Cracovia. Bosko Sutalo dośrodkował z prawej strony, do strzału składał się już Mikkel Maigaard, ale przeszkodził mu kolega z drużyny Mauro Perković, który „zdjął” mu piłkę z nogi. Pierwsze 45 minut nie przyniosło goli.
Remis, który daje awans w tabeli obu zespołom
Trener gości Luka Elsner zdecydował się na zmianę już w przerwie. Mateusz Klich zmienił swojego imiennika Praszelika. Od początku drugiej części obraz gry się nie zmienił, przeważała Cracovia, ale wciąż nie mogła znaleźć drogi do siatki rywala.
Im dłużej trwał mecz, to lepiej zaczynała prezentować się Wisła i była blisko gola w 82. minucie, kiedy groźny strzał z linii pola karnego oddał Dominik Kun, ale skutecznie interweniował Sebastian Madejski.
Sędzia Jarosław Przybył doliczył do regulaminowego czasu trzy minuty. Szalę zwycięstwa na swoją korzyść próbowała przechylić Cracovia, ale jej strzał z dystansu był niecelny i utrzymał się bezbramkowy remis.

Dzięki temu zwycięstwu Wisła przesuwa się na pozycję wicelidera, a Cracovia awansowała na czwarte miejsce.
