W sobotę Legia Warszawa potwierdziła przedłużenie umowy z Pawłem Wszołkiem. Weteran jeszcze przed niedzielnym pojedynkiem z Koroną Kielce ma na koncie 190 meczów w barwach stołecznej drużyny, zdobył już 35 goli i dołożył 47 asyst. Teraz zamierza ten dorobek śrubować.
"Rozmowy o kontrakcie zaczęliśmy na przełomie roku. Były to rzeczowe, twarde negocjacje, ale dobrze prowadzone w partnerskiej atmosferze. Bardzo się cieszę, że podpisaliśmy kontrakt przed startem rundy, aby podkreślić, jak ważną osobą jest dla nas Paweł i zapewnić mu komfort, żeby mógł w pełni skoncentrować się teraz na sporcie, z poczuciem, że przez najbliższe lata zostanie z nami w Warszawie" – mówi wiceprezes zarządzający Legii Warszawa Marcin Herra.
Zanim sezon się skończy, Wszołek skończy 33 lata. To sporo jak na zawodnika grającego na skrzydle/wahadle. Kiedy umowa wygaśnie w czerwcu 2027, będzie miał już 35 lat, a mimo to jest opcja przedłużenia o kolejny sezon.
"Cieszę się z tego powodu i będę oczywiście starał się to udowodnić na boisku. Przez całą karierę dążę do tego, żeby moja dyspozycja była na wysokim poziomie przez zdrowe odżywianie i dbanie o siebie. Chcę pokazać, że piłkarz po trzydziestce jest w stanie być w dobrej formie i codziennie nad tym pracuję" – zapewnił zawodnik przy okazji podpisania nowej umowy.
Wyceniany obecnie na ok. 500 tys. euro, Wszołek właśnie po przejściu do Legii w 2019 roku odnalazł bardzo dobrą dyspozycję i wyrósł na kluczową postać klubu. Wywalczył z Wojskowymi dwa mistrzostwa, Puchar i Superpuchar Polski, a fantastyczny sezon 2022/23 sprawił, że zanotował nawet powrót do reprezentacji.
Dziś nie wykręca już takich liczb jak we wspominanym sezonie (po siedem goli i asyst w Ekstraklasie), ale wciąż trudno sobie wyobrazić Legię bez tczewianina. Dosłownie żaden inny zawodnik jesienią nie rozegrał tak wielu minut (2487, zaliczył 30 z 32 meczów), a od końca października zanotował dwa gole i cztery asysty we wszystkich rozgrywkach. I to nie jest jego ostatnie słowo.
