Pierwsze minuty spotkania rozgrywanego w Lubinie to odważna gra gości. Z rzutu wolnego mocne i celne uderzenie posłał Karol Knap, ale Dominik Hładun wykazał się refleksem. Podobnie jak po drugiej stronie Jakub Mądrzyk, którego w ten sam sposób próbował pokonać Kajetan Szmyt. Podopieczni Ivana Djurdjevicia szybko odzyskali inicjatywę, jednak uderzenie Krzysztofa Wołkowicza przeleciało tuż obok słupka.
Biorąc pod uwagę tę dominację tym bardziej zaskakujące było objęcie prowadzenia przez drużynę gospodarzy. W 27. minucie precyzyjne dogranie Adama Radwańskiego w pole karne przejął Dawid Kurminowski, wygrał starcie z obrońcą i płaskim strzałem otworzył wynik rywalizacji. Napastnik zdobył swoją czwartą bramkę w tym sezonie Ekstraklasy, trafiając po raz pierwszy od 10 lutego 2025 roku i meczu przeciwko Puszczy Niepołomice. Dla Radwańskiego była to z kolei trzecia asysta.
Miejscowi fani po pierwszej połowie mogli być zatem zadowoleni, choć ich radość zmąciła wymuszona zmiana. Kontuzji nabawił się bowiem Jakub Kolan i mimo interwencji lekarzy był zmuszony opuścić boisko, na którym zastąpił go Tomasz Makowski.
Druga odsłona spotkania zapewniła sporą dawkę emocji. Najpierw do wyrównania doprowadził Alvis Jaunzems, zdobywając pierwszą bramkę w sezonie, a niecałe dziesięć minut później fantastycznym golem na 2:1 prowadzenie Stali zapewnił Robert Dadok. Przyjezdni cieszyli się nim jednak tylko chwilę, gdyż już w kolejnej akcji kuriozalnym golem samobójczym wysiłki kolegów zniweczył Mądrzyk.
Wydawało się, że bramkarz drużyny z Mielca poradzi sobie z zagraniem Bartłomieja Kłudki, ale mimo chwycenia piłki wpadł z nią do bramki. Po chwili pokazał jednak odporność, broniąc mocny strzał tego samego rywala.
W końcówce spotkania obie drużyny miały jeszcze szansę na zmianę wyniku, ale żadnej z nich nie udało się znaleźć drogi do siatki przeciwnika. W ostatnich minutach w przewadze jednego zawodnika grali podopieczni Leszka Ojrzyńskiego, gdyż uraz wykluczył z gry Marvina Sengera, a trener gości wykorzystał już wcześniej wszystkie zmiany. Remis sprawił, że Zagłębie umocniło się na bezpiecznym 14. miejscu w tabeli, z kolei Stal wciąż znajduje się w strefie spadkowej, mając zaledwie jeden punkt przewagi nad ostatnim Śląskiem.

Po meczu powiedzieli:
Ivan Djurdjević (trener Stali): "Kolejny wyjazd i kolejna strata punktów. Od samego początku byliśmy zespołem lepszym, który przeważał w każdym elemencie gry. Mieliśmy sporo okazji do zdobycia gola, ale zamiast tego sami go straciliśmy. Bramka na 1:0 padła zbyt łatwo. Kurminowski uciekł obrońcom i się stało. Zrobiliśmy w przerwie korekty i w drugiej połowie wyszliśmy na prowadzenie. Podczas wyjazdów do Gdańska i tutaj straciliśmy zbyt wiele punktów. Z meczu na mecz pokazujemy jednak coraz lepszą grę i coraz lepszą formę fizyczną. Zespół może być z siebie dumny. Z tego, jak się dziś zaprezentował. Pokazujemy, że nie zasługujemy, by być w miejscu, w którym jesteśmy. Bramki, które tracimy są kuriozalne i ciężkie do zaakceptowania. Staram się być optymistą i zwracam uwagę, że opuszczamy chociaż ostatnie miejsce. Wierzę, że w kolejnym meczu możemy zyskać punkty. Dzisiaj nie wyglądaliśmy jak drużyna broniąca się przed spadkiem".

Leszek Ojrzyński (trener Zagłębia): "Dopisujemy jeden punkt i szanujemy ten punkt. Nie zachwyciliśmy, mogliśmy przegrać, ale też w końcówce mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Przyjmujemy ten punkt i czekamy na kolejne trudne mecze. Musimy poprawić grę w każdym aspekcie. I w obronie, i w ataku. Musimy też poprawić zaangażowanie, być zdecydowanie na wyższym poziomie. Zadbaliśmy o wszystko, aby po pokonaniu mistrza Polski w poprzedniej kolejce dobrze się pokazać także dzisiaj. Strzeliliśmy gola na 1:0, choć nie byliśmy lepszą drużyną. Mieliśmy przebłyski, ale to było za mało. Dwa stałe fragmenty i straciliśmy dwa gole. Wiedzieliśmy, że są w tym elemencie groźni, ale i tak daliśmy się zaskoczyć. Zostały cztery spotkania do końca. Czeka nas dużo roboty i musimy się poprawić, aby zdobywać punkty".