Przed pierwszym meczem 2025 roku w Premier League analitycy Opta wskazywali Arsenal jako niemal pewniaków do wicemistrzostwa, zaś Brentford widzieli w drugiej dziesiątce na koniec sezonu. Obie drużyny liczą na więcej niż tak zarysowany scenariusz i swoje aspiracje miały okazję udowodnić w środowych derbach.
Sprawdź szczegóły meczu Brentford - Arsenal

Kanonierzy byli zdecydowanym faworytem przy Lionel Road, ale to nie oni zaczęli strzelanie. Gospodarze jedną z pierwszych prób szybkiego wyprowadzenia akcji zakończyli celnym uderzeniem, gdy w 12. minucie Damsgaard świetnie wypuścił Mbeumo, a ten zwiódł obrońcę i chytrym uderzeniem po bliższym słupku pokonał Rayę.
Skuteczni również w zwartym bloku obronnym, gospodarze bronili się nieźle przed próbami wyrównania, blokując pięć strzałów zanim Arsenal zdołał przetestować Flekkena. Po strzale Parteya z 29. minuty golkiper wybił piłkę przed siebie, ale tam przyczajony był już Gabriel Jesus, który rzucił się do główki i dobił do siatki. Wyrównanie zepsuło nastroje Brentford, które raptem minutę wcześniej było o włos od gola na 2:0 po błędzie swojego bramkarza przy strzale Yarmolyuka.
Winowajcą Pszczół przy straconym golu był Mbeumo, którego strata była jednym z nielicznych błędów Brentford przed przerwą. Mimo zdecydowanej przewagi w liczbie ataków i rozgrywaniu piłki, więcej niż remis Arsenal nie zdołał wycisnąć z pierwszych 45 minut 2025 roku. Po przerwie za to szybko udało się impas przełamać i osiągnąć komfortowe prowadzenie w meczu.
Po rzucie rożnym nieudane wyjście do piąstkowania zaliczył Flekken, a piłka po serii odbić spadła pod nogę Mikela Merino i ten cieszył się z gola w 50. minucie. To rozochociło przyjezdnych, którzy wkrótce uderzyli ponownie. W kolejnym ataku Nwaneri wrzucił piłkę w pole karne, a nie zdołał dobrze jej wybić Collins. Po jego główce do strzału doszedł Martinelli i idealnie huknął w wąskie światło bramki na 3:1.
Szybka przewaga pomogła Arsenalowi przejść do fazy zarządzania meczem. Brentford mogło znacznie częściej grać piłką, ale nie miało już sposobu na przedarcie się i sprowadzenie zagrożenia na Rayę. Nawet cztery zmiany na ostatni kwadrans nie zwiastowały odwrócenia losów meczu. Kanonierzy utrzymali prowadzenie do końca i przedłużają serię bez porażki we wszystkich rozgrywkach do 12 spotkań.
