W Birmingham nie brakowało emocji, bo już w czwartej minucie meczu niespodziewanie Ismaila Sarr znalazł się sam na sam z Emiliano Martinezem i pewnym strzałem obok argentyńskiego bramkarza wyprowadził Orły na prowadzenie, a faworyzowani gospodarze już musieli gonić wynik.
Udało im się to jeszcze przed przerwą, bo w 36. minucie John McGinn dostrzegł Olliego Watkinsa i wypuścił go w uliczkę na starcie z Deanem Hendersonem. Napastnik reprezentacji Anglii minął swojego rodaka i doprowadził do remisu 1:1. Prawdziwe emocje pierwszej połowy miały jednak dopiero nadejść.
Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry pierwszej części sędzia Tim Robinson dostał na ucho podpowiedź, że w jednej z sytuacji doszło do przewinienia w polu karnym Crystal Palace i gospodarzom należy się rzut karny. Po obejrzeniu powtórki arbiter faktycznie podyktował jedenastkę, a strzał Youriego Tielemansa z jedenastu metrów obronił Henderson.
Aston Villa miała co prawda jeszcze rzut rożny, ale wykonała go w taki sposób, że po nim goście dostali kontrę, z którą szybko wyszli na połowę gospodarzy. Sarr podprowadził piłkę pod pole karne i dograł w centrum szesnastki. Tam z piłką minął się Jean-Philippe Mateta, ale za to akcję pewnym strzałem zamknął Justin Devenny, dla którego był to drugi mecz w Premier League w karierze i pierwsza bramka w tych rozgrywkach.

Zespół Emery'ego ostatecznie schodził więc na przerwę z negatywnym wynikiem. W drugiej części gry gospodarze atakowali, a kolejne sytuacje miał Watkins, który jednak nie był dziś w formie i żadnej z nich nie potrafił wykorzystać. Albo za długo zwlekał z oddaniem strzału, albo nie był wystarczająco precyzyjny, albo po prostu nie dogadywał się ze swoimi kolegami.
Finalnie do remisu w 77. minucie doprowadził niespodziewanie Ross Barkley, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Tielemansa, ale dzisiaj Aston Villę stać było tylko na remis. Mało tego, w jednej z sytuacji nawet remis wisiał na włosku, a gospodarze mogą go zawdzięczać Martinezowi, który groźny strzał odbił na słupek swojej bramki.
