Hit soboty w Premier League rozpoczął się gorąco: po zaledwie 30 sekundach Barnes zdołał oddać celny strzał, korzystając z nieporozumienia w defensywie gości. Donnarumma zmierzył kolegów wzrokiem, ale po chwili mógł odetchnąć – Doku wypatrzył Haalanda, który próbował przelobować Nicka Pope’a.
Sprawdź szczegóły meczu Newcastle – Manchester City
Szybki strzał zwiastował spore emocje, ale z biegiem gry stało się jasne, że nawału bramek możemy nie zobaczyć. Po 12 minutach doszło do pierwszego z długiej serii starć między Gianluigim Donnarummą a Nickiem Woltemade. Górą był doświadczony Włoch, który powstrzymał Niemca ponownie w 26. minucie.
Początkowo skupieni na defensywie, gospodarze powinni byli prowadzić w 31. minucie, gdy doskonale obsłużony Barnes przed otwartą bramką posłał piłkę w bandy. Czy był spalony? Nie było po co analizować, a zmarnowane okazje naznaczyły całą pierwszą połowę. Zupełnie tak, jakby nadzieje pokładane w napastnikach obu zespołów stanowiły dla nich obciążenie. Ani Woltemade, ani Haaland nie mieli swojego zabójczego instynktu przy ostatnim kontakcie. Norweg potwierdził to w 35. minucie, gdy ustrzelił tylko Pope’a.
Do przerwy trwał impas, a po niej ekipa Howe’a była ponownie zduszona przez Obywateli. Przez kwadrans Sroki nie zrobiły dosłownie nic przed bramką City, ale gdy w końcu akcję udało się zwieńczyć strzałem, Harvey Barnes przymierzył perfekcyjnie po odegraniu Bruno Guimaraesa.

Trybuny eksplodowały, a mecz w końcu nabrał rumieńców. Radość Srok nie trwała długo – rzut rożny skończył się nieudanymi próbami Haalanda i Cherkiego, ale za to udaną dobitką Rubena Diasa. W pięć minut wynik ponownie się wyrównał, ale o zwolnieniu tempa nie było już mowy.
Raptem dwie minuty po drugim golu padł trzeci. Nie od razu, najpierw Bruno Guimaraes obił poprzeczkę, a dopiero później piłka trafiła do Barnesa, który na raty – sprytną piętką – umieścił piłkę w siatce z paru metrów. VAR długo sprawdzał potencjalnego spalonego zanim widownia znów ryknęła radością.
Prowadzenie z City w końcówce oznaczało, że zawodnicy Guardioli rzucą się do odrabiania strat ze zdwojoną siłą. Przewaga nad miejscowymi była ogromna, ale braki jakościowe oznaczały, że parokrotnie trzeba było ratować się przed kontrami Srok. Ale nawet osiem doliczonych minut nie pozwoliło już zmienić wyniku, Newcastle notuje bezcenne przełamanie w pierwszym zwycięstwie Eddiego Howe'a nad Pepem Guardiolą.

