Menedżer The Blues został wygwizdany wraz ze swoimi piłkarzami po gwizdku kończącym pierwszą połowę, gdy Chelsea przegrywała 0:2 z Ipswich, które zajmuje 18. miejsce w tabeli, na własnym terenie. Gospodarze ostatecznie uniknęli kompletnej katastrofy dzięki bramce Tuanzebe i świetnym udrzeniu Sancho.
Jednak remis nie pomógł im zbytnio w awansie do miejsc premiowanych grą w Lidze Mistrzów. Podopieczni Mareski zajmują szóstą pozycję w tabeli Premier League, jeden punkt za zajmującym piątą lokatę Manchesterem City, a do końca sezonu pozostało sześć spotkań.
Maresca zasugerował, że frustracja kibiców z powodu powolnego rozprowadzania piłki przez Chelsea była tym, co skłoniło bramkarza Sancheza do wykonania podania, które doprowadziło do zdobycia bramki: "Jesteśmy drużyną, która zazwyczaj oddaje strzały z bliskiej odległości od bramki. Przy drugim golu, ze względu na presję otoczenia, zdecydowaliśmy się zagrać długą piłkę i straciliśmy gola".
Nie po raz pierwszy w trudnym pierwszym sezonie Włocha na stanowisku trenera, z trybun rozległy się echa gwizdów podczas mało udanego występu drużyny Chelsea. Londyńczycy wciąż walczą o zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów i szukają tytułu w Lidze Konferencji, gdzie prowadzą 3:0 po pierwszym ćwierćfinałowym starciu z Legią Warszawa.
Włoch nie chce prosić kibiców o wsparcie dla swojej drużyny, ale przyznał, że pomogłoby to w osiągnięciu sukcesu. "Z naszymi fanami jesteśmy silniejszą i lepszą drużyną. To od nich zależy, w którą stronę pójdą. Kiedy przegrywaliśmy 0:1, 0:2, to normalne, że byli tacy, jacy byli" - powiedział surowo.