Mecz na Goodison Park rozpoczął się od ulewnych opadów i porywistego wiatru, co chyba udzieliło się obu zespołom, które nie potrafiły złapać żadnego rytmu i mecz toczył się w bardzo powolnym tempie.
Najlepsze okazje do przerwy miał Nicolas Jackson, który najpierw dostał kapitalne podanie wzdłuż bramki od Cole'a Palmera, ale strzelił prosto w Jordana Pickforda, mimo że Anglik po bokach zostawił hektary wolnej przestrzeni, by właśnie tam posłać piłkę. Kilka minut później Senegalczyk znalazł się na dalszym słupku po rzucie rożnym, ale posłał piłkę w słupek. W obu sytuacjach akcje próbował jeszcze ratować Malo Gusto, ale brakło mu instynktu snajpera pod bramką rywala.
Pod koniec pierwszej części gry Everton próbował się jeszcze odgryźć za sprawą strzału z kilkunastu metrów Orela Mangali, ale czujny między słupkami swojej bramki był Robert Sanchez.
Druga część gry niespodziewanie rozpoczęła się od wyśmienitej okazji dla gospodarzy, a Hiszpan znów musiał się wznieść na swoje wyżyny przy interwencji. Świetne podanie w szesnastce dostał bowiem Jack Harrison, ale nie udało mu się znaleźć sposobu na bramkarza Chelsea.
The Blues w drugiej części meczu nie byli już w stanie wykreować sobie tak dobrych sytuacji jak przed przerwą i przez to z niebieskiej części Liverpoolu wywożą tylko punkt. To z kolei sprawia, że Arsenal traci już tylko dwa oczka do ekipy Enzo Maresci, a Liverpool może dzisiaj uciec jej na cztery punkty przewagi.

W pozostałych meczach Manchester United został zdeklasowany przez Bournemouth, które wygrało na Old Trafford 3:0, Wolves pod wodzą nowego menedżera - Vitora Pereiry - odnieśli imponujące zwycięstwo 3:0 nad Leicester na King Power Stadium, a Fulham bezbramkowo zremisowało z Southampton, w którego barwach pełne 90 minut zagrał Jan Bednarek.