Wiosną skończy 40 lat, a mimo to Łukasz Fabiański w poniedziałek grał jakby był w szczytowym okresie kariery. Polski bramkarz zatrzymał osiem z dziewięciu celnych strzałów Bournemouth, niemal doszczętnie neutralizując ofensywę gospodarzy na Vitality Stadium.
Sprawdź szczegóły meczu Bournemouth - West Ham
Wisienki przez większość meczu szukały drogi do bramki Młotów, oddając łącznie 26 uderzeń, a których 12 wyblokowali obrońcy, osiem kolejnych zatrzymał sam Fabiański, a raz z pomocą przyszedł słupek. Zapachniało dziejową niesprawiedliwością, gdy w 87. minucie rzut karny Lucasa Paquety pozwolił WHU wyjść na prowadzenie. Z ratunkiem przyszedł Enes Unal z rzutu wolnego już w 90. minucie, gdy posłał piłkę nad murem i tego jedynego uderzenia Fabiański nie zdołał zatrzymać. Pozostał jednak absolutnie najlepszym zawodnikiem swojego zespołu na boisku.

W pierwszych minutach poniedziałkowego meczu ataki gospodarzy rozbijały się o obrońców londyńskiego zespołu, ale już w 8. minucie Fabiański zatrzymał pierwszy strzał, kiedy Antoine Semenyo szukał główki po rzucie rożnym. W okolicach kwadransa obie drużyny zaliczyły po słupku i wydawało się, że West Ham przejmuje bardziej kontrolę nad grą. To wrażenie – potwierdzone zresztą niezłymi sytuacjami – mogło uśpić przyjezdnych, bowiem po okresie ich solidniejszej postawy prawie wpadł gol do szatni. Gdy Dango Ouattara przypadkiem dostał piłkę trzy metry przed bramką, Fabiański zatrzymał go łydkami w 45. minucie.
Groźnie skończyła się pierwsza połowa, a już na początku drugiej Fabiański gasił kolejno uderzenia Justina Kluiverta i Antoine’a Semenyo. Rozgrzał się na tyle, by w 50. minucie nie stracić refleksu i przenieść ponad poprzeczkę petardę Ryana Christie. Kolejna fala naporu Wisienek przetrwana, ponownie West Ham zaczął zyskiwać terytorium, ale w 73. minucie centymetry dzieliły główkę Evanilsona od trafienia z bliska, gdy Fabiański wybił piłkę nad poprzeczkę.
Niespełna 10 minut później zza obrońców ponownie chciał go zaskoczyć Christie, ale nie znalazł w poniedziałek sposobu na Polaka. Po utrzymaniu zera z tyłu, wkrótce West Ham wywalczył wspomniany rzut karny i dopiero w 90. minucie Fabiański nie dał już rady zatrzymać uderzenia z rzutu wolnego. Za to jeszcze w 98. minucie zdusił w rękawicach kolejne potężne uderzenie Ouattary, który chciał w ostatniej chwili wydrzeć komplet punktów.
