Gospodarze spotkania rozgrywanego na Etihad Stadium od pierwszych minut odważnie ruszyli do ofensywy. Spora przewaga w posiadaniu piłki oraz liczne strzały nie przynosiły pożądanego skutku, gdyż graczom Guardioli brakowało celności. Nad bramką przeleciały m.in. uderzenia Rubena Diasa czy Omara Marmousha.
Gościom udawało się utrzymywać koncentrację w defensywie i oddalać grę od bramki, a przy tym stwarzać zagrożenie po kontratakach, napędzanych głównie przez znajdującego się w znakomitej formie Matheusa Cunhę. W 19. minucie po takim dynamicznym wypadzie piłkę w siatce powinien umieścić Marshall Munetsi, ale minął się z dośrodkowaniem Jeana-Ricnera Bellegarde'a.
Tuż po chwili Wolves zyskali kolejną szansę, kiedy z bliskiej odległości w słupek trafił Rayan Ait-Nouri. Futbolówka wróciła do Algierczyka, ale jego dobitka oraz uderzenie Nelsona Semedo zostały zablokowane przez obrońców.
To tylko zmotywowało The Citizens, którzy w 35. minucie starcia objęli prowadzenie. Po dynamicznym rajdzie Jeremy Doku wycofał piłkę w pole karne, gdzie czekał już Kevin De Bruyne, który pewnym strzałem przy słupku zdobył swoją czwartą bramkę w Premier League w tym sezonie, trafiając do siatki po raz pierwszy od 12 kwietnia 2025 roku i meczu przeciwko Crystal Palace.

Na początku drugiej odsłony rywalizacji Obywatele utrzymywali znaczną przewagę, ale znów zagrożenie stwarzał Cunha. W 56. minucie brazylijski napastnik zdecydował się na niesygnalizowany strzał z linii pola karnego - Ederson mógł otęchnąć jednak z ulgą, gdyż piłka odbiła się od słupka.
Gracze Manchesteru City ponownie natychmiast wyciągnęli wnioski i odzyskali inicjatywę. Co prawda nadal brakowało im skuteczności pod bramką rywali, ale nie dopuścili Wilków do zbyt wielu okazji. Dzięki skromnej wygranej 1:0 przynajmniej do niedzieli przeskoczyli Newcastle na trzecim miejscu i zrobili znaczny krok w kierunku kwalifikacji do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie.