Więcej

Liverpool nie przekonał, ale przy pomocy Wilków zdobywa trzy punkty

Liverpool nie przekonał, ale przy pomocy Wilków zdobywa trzy punkty
Liverpool nie przekonał, ale przy pomocy Wilków zdobywa trzy punktySTU FORSTER/GETTY IMAGES EUROPE/Getty Images via AFP
Piłkarze Liverpoolu już drugi mecz z rzędu nie zachwycili swoją grą, ale mimo to ich dzisiejsza dyspozycja wystarczyła, by pokonać 2:1 Wolverhampton i uciec w tabeli Premier League przed grupą pościgową.

Pierwsza połowa wyglądała jak klasyczny mecz Liverpoolu na Anfield z zespołem z dolnej części tabeli. Podopieczni Arne Slota nie musieli się zbytnio wykazywać, ale dzięki błędom defensywy rywali i jakości własnych piłkarzy spokojnie objęli prowadzenie i zmierzali po trzy punkty. 

Strzelanie w 15. minucie zaczął Luis Diaz, który odebrał i rozpakował prezent od Jose Sa i Totiego Gomesa. Obrońca Wolves źle wybijał piłkę we własnym polu karnym, a portugalski bramkarz ruszył przed siebie i dał się uprzedzić Kolumbijczykowi, od którego piłka tylko się odbiła i wpadła do bramki. 

W 35. minucie znów to Diaz był głównym bohaterem gospodarzy, a antybohaterami gości byli bramkarz i obrońca, ale tym razem Sa i Emmanuel Agbadou. Skrzydłowy Liverpoolu ruszył w pole karne, przedryblował defensora i dziubnął sobie piłkę tuż przed interweniującym bramkarzem, przez co został przez niego sfaulowany, a sędzia odgwizdał rzut karny. Do piłki podszedł Mohamed Salah i pewnie strzelił gola na 2:0.

Wydawało się, że gospodarze w pełni panują nad wydarzeniami na boisku i nie prezentują wyższego poziomu tylko dlatego, że po prostu nie są zmuszeni by to robić. Na drugą połowę ekipa Vitora Pereiry wyszła jednak z zupełnie innym nastawieniem, a lider Premier League był w niemałych opałach. 

Statystyki z meczu Liverpool - Wolves
Statystyki z meczu Liverpool - WolvesOpta by StatsPerform

Już w 50. minucie wyśmienitą okazję na gola miał Marshall Munetsi, który w swoich pierwszych minutach w Premier League dostał kapitalne podanie na wolne pole od Jean-Ricknera Bellegarde'a i miał spotkanie w cztery oczy z Alissonem. Brazylijski bramkarz zachował jednak spokój i w hokejowym stylu obronił uderzenie, które powinno wylądować w siatce.

Kolejne minuty były udane dla Liverpoolu, ale jednak nie przyniosły gospodarzom żadnej korzyści. Najpierw Salah urwał się obrońcom i strzelił gola w swoim stylu uderzając po dalszym słupku, ale momentalnie zobaczył sędziego z podniesioną chorągiewką, co oznaczało spalonego Egipcjanina. 

Chwilę później w pole karne Wilków wpadł Diogo Jota, który wydawałoby został wycięty równo z trawą przez Agbadou. Sędzia momentalnie wskazał na jedenasty metr, a koncert błędów w obronie Wolves wydawał się nie mieć końca. Powtórki pokazały jednak, że obrońca nie trafił swoim wślizgiem w napastnika, a Portugalczyk ewidentnie szukał faulu i sędzia po obejrzeniu powtórek na ekranie cofnął swoją decyzję o rzucie karnym. 

Żeby tego było mało, w 67. minucie Matheus Cunha w swoim stylu oddał strzał lewą nogą zza pola karnego i nie dał szans Alissonowi, a Wilki zmniejszyły stratę na 1:2. 

W kolejnych minutach gracze Pereiry potrafili konstruować swoje akcje na terenie lidera i atakowali bezzębny po przerwie Liverpool, ale ostatecznie zabrakło umiejętności i jakości, by mogli dzisiaj zagrozić liderowi tabeli. The Reds wykonują więc swoje zadanie i uciekają w tabeli Arsenalowi na siedem punktów przewagi. 

Czołówka tabeli Premier League
Czołówka tabeli Premier LeagueFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen