Więcej

Liverpool wyrwał triumf w derbach Merseyside, gładka wygrana Manchesteru City

Gładka wygrana Manchesteru City, Liverpool wyrwał triumf w derbach Merseyside
Gładka wygrana Manchesteru City, Liverpool wyrwał triumf w derbach MerseysideCARL RECINE/GETTY IMAGES EUROPE/Getty Images via AFP
Premier League w środowych meczach zafundowała nam kilka ciekawych spotkań. Manchester City spokojnie pokonał u siebie 2:0 beniaminka z Leicester, a Liverpool po bramce Diogo Joty zapewnił sobie trzy punkty w derbowym starciu z Evertonem. Niespodziewane punkty zdobyły ekipy Ipswich i Southampton.

Liverpool - Everton 1:0

O atmosferze derbów przekonaliśmy się już w 12. minucie spotkania, gdy James Tarkowski co prawda trafił swoim wejściem w piłkę, ale także brutalnie kopnął Alexisa Mac Allistera, który zwijał się z bólu. Wielu obserwujących mecz zdziwiła decyzja arbitra, który nie wyrzucił Anglika z boiska. 

Niespodziewanie mimo że to Liverpool miał więcej z gry, ponieważ miał większe posiadanie piłki, to jednak przed przerwą goście stwarzali sobie lepsze okazje. Wielkie problemy defensywie gospodarzy sprawiał przede wszystkim rosły Beto, który raz pokonał bramkarza The Reds, ale był wówczas na spalonym, a tuż przed przerwą mknął sam na sam z Caoimhinem Kelleherem i wszystko zakończył strzałem w słupek. 

Podejrzewamy, że Arne Slot nie był zadowolony z gry swojego zespołu w pierwszej połowie, bo w drugiej części gry liderzy Premier League w zdecydowanie większym stopniu kontrolowali wydarzenia na boisku, a potwierdzeniem tego był gol Diogo Joty z 57. minuty. Portugalczyk przedarł się środkiem pola karnego, przedryblował obrońców i spokojnie pokonał Jordana Pickforda. 

Goście do ostatnich minut walczyli o wyrównanie, ale po prostu nie byli już w stanie zaskoczyć faworyzowanego rywala, który znów ma 12 punktów przewagi nad drugim Arsenalem na osiem kolejek do końca sezonu. 

Statystyki meczu Liverpool - Everton
Statystyki meczu Liverpool - EvertonOpta by StatsPerform

Manchester City - Leicester 2:0

Gospodarze przystępowali do tego spotkania bez kontuzjowanego Erlinga Haalanda, ale nie przeszkodziło im to wyjść na prowadzenie już w drugiej minucie spotkania. Savinho wszedł w pole karne prawą stroną, zgrał do środka do Jacka Grealisha, a Anglik nietypowo grający na pozycji "dziesiątki" pewnym strzałem trafił do bramki i strzelił swoją pierwszą bramkę w lidze od... 2023 roku. 

Po pół godzinie gry na liczniku mieliśmy już 2:0, ponieważ fatalny błąd popełniła defensywa Leicester z Madsenm Hermansenem i Woutem Faesem na czele. Bramkarz nie złapał piłki przez przeszkadzającego mu obrońcę, wypuścił ją przed siebie, a do futbolówki dopadł Omar Marmoush, który strzałem od poprzeczki podwyższył prowadzenie gospodarzy. 

Przez cały mecz gospodarze zdecydowanie przeważali i nie dawali żadnych szans gościom, ale wynik nie uległ już zmianie. 

Statystyki meczu Manchester City - Leicester
Statystyki meczu Manchester City - LeicesterOpta by StatsPerform

Brighton - Aston Villa 0:3

Spotkanie dwóch zespołów walczących o miejsca gwarantujące udział w europejskich pucharach zapowiadało się niezwykle interesująco. Do przerwy mieliśmy jednak tylko sporą kontrowersję, ponieważ arbiter mimo oglądania sytuacji na powtórkach nie zdecydował się podyktować jedenastki dla gości po wejściu Jacka Hinshelwooda w Jacoba Ramseya. 

W drugiej części gry mogliśmy się już jednak skupić na piłkarskich emocjach. Zdecydowanie więcej dostarczyli ich goście. Najpierw Morgan Rogers kapitalnie podał przez pół boiska do Marcusa Rashforda, a Anglik ponownie wpisał się na listę strzelców i wydaje się wracać w nowych barwach do swojej najwyższej formy. W ostatnim kwadransie Rogers zanotował kolejką asystę - tym razem do Marco Asensio. Dwa zimowe wzmocnienia The Villans naprawdę robią robotę od przybycia na Villa Park. 

Gospodarze szybko odpowiedzili na pierwszą bramkę, ale trafienie Simona Adingry zostało anulowane przez zagranie piłki ręką przez Kaoru Mitomę w fazie budowania akcji. 

W zupełnie ostatniej akcji meczu w doliczonym czasie gry wynik ustalił jeszcze Donyell Malen. 

Newcastle - Brentford 2:1

Do przerwy stosunkowo mało działo się na St. James's Park, jednak pierwsza część gry została zakończona z przytupem, bo golem Alexandra Isaka. Szwed fatalnie marnował poprzednie okazje lub znajdował się na spalonym, ale tym razem wpisał się zupełnie legalnie na listę strzelców. 

Brentford odpowiedziało dopiero po godzinie gry, gdy błąd popełnił Nick Pope, który źle obliczył wyjście do piłki zagranej w swoje pole bramkowe i sfaulował Yoane'a Wissę, który był pierwszy przy futbolówce. Sędzia odgwizdał faul, a Bryan Mbeumo wykorzystał rzut karny. 

Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy, a konkretnie do Sandro Tonaliego, który strzelił kapitalną bramką, którą zupełnie zaskoczył Marka Flekkena. Włoch na pewno zostanie po meczu zapytany, czy strzelał, czy jednak dośrodkowywał, a piłka zeszła mu z nogi i wylądowała w siatce. Tak czy siak zapewnił tą akcją trzy punkty swojemu zespołowi. 

Bournemouth - Ipswich 1:2

Zupełnie niespodziewany przebieg miało spotkanie na Vitality Stadium, gdzie Wisienki, czyli jedna z największych rewelacji tego sezonu, podejmowały beniaminka z Ipswich, czyli zespół, który prawdopodobnie po sezonie wróci do Championship. 

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywałyby na triumf gospodarzy, a jednak to Julio Enciso przeprowadził świetną solową akcję, wystawił piłkę do Nathana Broadheada, a ten strzałem między nogami pokonał Kepę Arrizabalagę. Druga część gry zaczęła się z kolei od niespodziewanego podwyższenia prowadzenia gości po golu Liama Delapa. 

Podopiecznych Andoniego Iraoli było już stać tylko na jedną bramkę Evanilsona, więc niespodziewanie nie powiększyli oni dzisiaj swojego wyniku w ligowej tabeli. 

Sytuacja na dole tabeli Premier League
Sytuacja na dole tabeli Premier LeagueFlashscore

Southampton - Crystal Palace 1:1

Prawdziwą sensacją pachniało za to na St. Mary's Stadium. Sam trener Świętych mówił przed mecze

m, że celem jego drużyny jest uniknięcie zostania najgorszą drużyną w historii Premier League w zdobytej liczbie punktów. Tymczasem jego zespół od 20. minuty prowadził 1:0 po główce Paula Onuachu. 

Niestety z perspektywy zespołu Jana Bednarka - nie udało im się dowieźć trzech punktów do końca, bo w doliczonym czasie gry niespodziewanym bohaterem Orłów został Matheus Franca, który wyrównał stan meczu. 

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen