Spotkanie miało szalony przebieg, a emocje zaczęły się już po kilku minutach gry, gdy piłkę do siatki wpakował Kaoru Mitoma. Japończyk w swojej akcji popełnił jednak faul na Stefanie Ortedze, który w pewnym momencie miał pełną kontrolę nad piłką w swoich rękach, a wejście Japończyka spowodowało, że ją z nich wypuścił. W efekcie sędzia trafienia nie uznał.
Po chwili przenieśliśmy się jednak pod drugie pole karne, a w nim Adam Webster wyciął Omara Marmousha. Sędzia pokazał na wapno, a do rzutu karnego podszedł Erling Haaland. Norweg wyprowadził w pole bramkarza Mew i dał Obywatelom prowadzenie 1:0 już w 11. minucie.
Na odpowiedź przyjezdnych nie trzeba było długo czekać. W jednej z akcji defensywa gospodarzy popełniła faul poza swoją szesnastką, a Mewy miały rzut wolny z dogodnej pozycji. Mało kto spodziewał się jednak, że Pervis Estupinian tak dokładnie uderzy futbolówkę, że ta od słupka wpadnie do bramki Ortegi bez reakcji niemieckiego bramkarza. Szybko ponownie mieliśmy więc remis na tablicy wyników.
Nie był to jednak koniec wrażeń w pierwszej połowie meczu. Groźne próby oddawał Savinho, jednak z jednym z jego strzałów porwadził sobie Bart Verbruggen, a drugi nie trafił w bramkę. Z tym problemu nie miał jednak Marmoush. Egipcjanin przyjął piłkę za polem karnym i huknął w kierunku bramki Brighton. Piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka i zaskoczyła Verbruggena. Do przerwy Manchester City prowadził więc 2:1.

W drugiej części gry zawodnicy obu drużyn nie zwalniali tempa. Już w 48. minucie po rzucie rożnym piłkę zgrał Jack Hinshelwood, a niefortunnie przed własną bramką interweniował Abdukodir Khusanov. Młody Uzbek wpisał się tym samym na listę strzelców ze względu na bramkę samobójczą, ponieważ chcąc nie chcąc wpakował futbolówkę do własnej siatki.
W dalszej części meczu oba zespoły robiły wszystko, by jednak zdobyć wszystkie trzy punkty. Groźny strzał oddawał Mitoma, a z piłką na dwa metry przed linią bramkową minął się Yankuba Minteh. W tej sytuacji zdecydowanie powinien on pokonać Ortegę, który nie miałby już jak interweniować.
W 79. minucie spotkania świetną okazję miał za to Nico, który po stałym fragmencie gry uderzał głową i trafił piłką w słupek. Zaledwie minutę później byliśmy już jednak w polu bramkowym gospodarzy, a tam tuż obok słupka strzelił Hinshelwood. Piłkę meczową miał na nodze Minteh, gdy oddawał strzał z pierwszej piłki niemal równo z punktu karnego. Okropnie się jednak pomylił, przeniósł piłkę nad poprzeczką i oba zespoły podzieliły się dziś punktami.