Oba zespoły podchodziły do tego spotkania z 41 punktami na koncie po 24 meczach. Szóste Newcastle bardzo chciało wykorzystać fakt, że na Etihad Stadium nie mogą być w dobrych humorach po porażkach z Arsenalem i Realem Madryt oraz po mękach z Leyton Orient w Pucharze Anglii przed tygodniem. Jakiekolwiek nadzieje na dobry wynik Srokom wybił jednak z głowy Marmoush.
Egipcjanin dopiero zaczyna swoją przygodę z Premier League, ale wykazuje zainteresowanie pójściem w ślady swojego wielkiego rodaka - Mohameda Salaha. Nowy nabytek Obywateli potrzebował zaledwie 14 minut, by mieć na swoim koncie trzy gole.
W 19. minucie wykorzystał on niefrasobliwość Kierana Trippiera po długim podaniu od Edersona i znalazł się sam na sam z Martinem Dubravką, którego łatwo przelobował. Tym samym zapewnił też szóstą asystę w karierze w Premier League Brazylijczykowi, który jest pod tym względem ewenementem wśród bramkarzy.
Pięć minut później Egipcjanin znowu ośmieszył Trippiera, którego przedryblował, a następnie huknął na bramkę nie do obrony dla słowackiego bramkarza. W 33. minucie skompletował hat-tricka nabiegając na piłkę zagraną z prawej strony pola karnego przez Savinho. W zasadzie był to nokaut, z którego Srokom nie udało się już podnieść.
Nie można powiedzieć, że do końca meczu nic już się nie działo, bo swojego gola szukał Erling Haaland, a do siatki trafił jeszcze James McAtee wprowadzony na boisko przez Pepa Guardiolę w drugiej połowie, ale generalnie spotkanie straciło swoją temperaturę, a Newcastle nie miało dzisiaj żadnych szans na bramki, poza pojedynczymi strzałami, z którymi wielkich problemów nie miał Ederson.
Tym samym dzięki trzem zdobytym punktom Manchester City ucieka w tabeli swoim dzisiejszym rywalom, a także wyrzedza Chelsea, która wczoraj przegrała z Brighton. Mistrzowie Anglii wciąż trzymają się więc miejsc gwarantujących im udział w następnej edycji Ligi Mistrzów. Być może zwycięstwo napędzi ich także przed rewanżem z Realem, by z trwającego sezonu tych rozgrywek nie odpaść już w lutym.
