Eberechi Eze został dopiero czwartym piłkarzem, który zdobył hat-tricka w derbach północnego Londynu, a jednocześnie pierwszym, który strzelił trzy gole w tej zaciętej rywalizacji od czasu, gdy dokonał tego Alan Sunderland w 1978 roku. 27-letni pomocnik rozmontował Tottenham precyzyjnymi wykończeniami w 41., 46. i 76. minucie na Emirates Stadium.
Leandro Trossard otworzył wynik w 36. minucie, a potem Eze skradł show, zdobywając pierwszego hat-tricka w swojej profesjonalnej karierze. Chociaż Eze miał dość powolny start w Arsenalu po transferze za 68 milionów euro z Crystal Palace w sierpniu, Arteta był pod wrażeniem determinacji reprezentanta Anglii.
To pragnienie rozwoju było widoczne, gdy wrócił do klubu wcześniej po ostatniej przerwie na mecze reprezentacji.
"Jestem bardzo szczęśliwy z jego powodu. To dzień, na który zasłużył. W każdej chwili może dać nam zwycięstwo" - powiedział Arteta.
"Nic nie dzieje się bez powodu. Po zgrupowaniu kadry miał dwa dni wolnego, ale już po jednym pojawił się na treningu. Bo chce się rozwijać. Zadawał mi pytania. Potrafi strzelać z prawej, z lewej, po ziemi, z powietrza, ma niesamowitą umiejętność wykorzystywania okazji. Jest wyjątkowy. Musimy grać pod jego atuty".
Eze odrzucił zainteresowanie Tottenhamu, wybierając Arsenal, a jego efektowny występ pokazał, jak wiele stracił rywal zza miedzy.
"Gdy zadzwoniłem do niego latem, pamiętam, że powiedział, iż chce grać dla nas i być częścią tej drużyny. To naprawdę czuć. Mam nadzieję, że ten dzień sprawi mu radość" - dodał Arteta.
To było niezapomniane popołudnie dla Arsenalu, który odniósł najwyższe zwycięstwo nad Tottenhamem od 2012 roku i powiększył przewagę na szczycie tabeli Premier League do sześciu punktów.
"Wspaniały dzień. Cieszyliśmy się każdą minutą. Od powrotu zawodników po przerwie reprezentacyjnej czułem, że są gotowi na wielki tydzień. Ich przygotowanie było na najwyższym poziomie" - powiedział Arteta.
"To zaangażowanie, energia i chęć zwycięstwa. To bez wątpienia największy atut tej drużyny. Byliśmy wyjątkowi od pierwszej minuty. Zdominowaliśmy rywala. To dzień, który zapamiętamy. Nie zawsze wygrywa się derby 4:1".

