Alexander-Arnold pożegnał się emocjonalnie po wejściu na boisko w drugiej połowie remisu 1:1 z Crystal Palace w ostatnim meczu Liverpoolu w tym sezonie.
W przeciwieństwie do jego ostatniego występu u siebie, kiedy został wygwizdany po ogłoszeniu, że odchodzi po wygaśnięciu kontraktu, urodzona w Liverpoolu gwiazda została ciepło przyjęta przez fanów.
Kiedy po meczu zaprezentowano trofeum Premier League, fani Liverpoolu pozdrowili absolwenta akademii, który kończy 20-letni związek z klubem przed powszechnie oczekiwanym przejściem do Realu Madryt.
Alexander-Arnold pomachał do tłumu i pocałował herb na koszulce, a kibice na słynnej trybunie Kop ryknęli z aprobatą, gdy podniósł trofeum przed nimi.
"Nie wiedziałem, czego się spodziewać, wchodząc na Anfield po tym, co wydarzyło się kilka tygodni temu" - powiedział Sky Sports.
"Chciałem zagrać dla klubu jeszcze raz i (menedżer Liverpoolu) Arne Slot zaufał mi. Przyjęcie, jakie otrzymałem, znaczy więcej niż cokolwiek innego".
"Rozegrałem setki meczów dla klubu, ale nigdy nie czułem się tak kochany i zaopiekowany jak dzisiaj. Z ręką na sercu mam nadzieję, że pewnego dnia kibice będą w stanie docenić moją ciężką pracę i wszystko, co zrobiłem dla drużyny. Nie było dnia, minuty, sekundy, żebym nie myślał o drużynie. Dwadzieścia lat to bardzo długi czas, ale kochałem każdą minutę w klubie" - zakończył.