Pierwszy mecz Southampton z nowym trenerem, a do tego pojedynek reprezentantów Polski – czwartkowy pojedynek na St. Mary’s Stadium był dla nas więcej niż tylko kolejną planowaną porażką ostatniej drużyny w tabeli z wyraźnym faworytem.
Sprawdź szczegóły meczu Southampton – West Ham United

Z Janem Bednarkiem i Łukaszem Fabiańskim w składach obu drużyn, mecz Southampton z West Hamem był jednym z najciekawszych dla polskich kibiców podczas Boxing Day w Premier League. Pierwsze minuty zdawały się potwierdzać prognozowany przebieg gry, tj. Młoty szukały otwarcia wyniku i już w 5. minucie Carlos Soler obił poprzeczkę bramki Aarona Ramsdale’a.
Dynamika szybko się jednak odwróciła i Święci – o których defensywie trudno ostatnio powiedzieć coś dobrego – zaczęli coraz lepiej radzić sobie w przenoszeniu gry. W 18. minucie pierwszy celny strzał meczu oddał Mateus Fernandes, a jego nisko posłana główka tylko dzięki refleksowi Fabiańskiego wróciła sprzed linii bramkowej na boisko. Polski bramkarz kolejny raz wyczuciem popisał się w 25. minucie, wówczas paradą "zamknął okno" Paulowi Onuachu.
Niestety, chwilę później mecz zakończył się dla Fabiańskiego w dramatycznych okolicznościach, kiedy zderzenie z Nathanem Woodem skończyło się bardzo poważnie wyglądającym urazem. A ponieważ WHU stracili już wcześniej kontuzjowanego Maxa Kilmana, w dwa kwadranse mecz wymusił dwie zmiany. Przedłużona aż o 10 minut pierwsza połowa nie przyniosła przełamania, ale to Southampton wydawało się bardziej skore nadgryźć osłabionych kontuzjami rywali. Przed przerwą Onuachu był najbliżej pokonania Areoli.
Zdecydował jedyny celny strzał drugiej połowy
Kilka minut po wznowieniu kłopoty West Hamu wydawały się spiętrzać, ponieważ czerwoną kartkę zobaczył Guido Rodriguez, ale interwencja VAR złagodziła karę do żółci. Zanim minął kwadrans, wynik udało się otworzyć, tyle że nie gospodarzom. Po rzucie rożnym w pole karne dogrywał Niclas Fullkrug, trącił jeszcze Soucek, a Jarrod Bowen bezbłędnie wykorzystał "setkę".
To uderzenie okazało się jedynym celnym już do końca drugiej połowy, co szczególnie musiało frustrować fanów na St. Mary’s. Ich zespół mógł się podobać przez ponad pół godziny pierwszej połowy, a w drugiej – zwłaszcza po golu – zeszło powietrze. Mimo posiadania przekraczającego 60 procent brakowało okazji strzeleckich, które mogłyby postraszyć Areolę. Jeszcze w 90. minucie Onuachu główkował blisko słupka, tyle że wciąż po jego złej stronie. Czas doliczony nic nie zmienił, a skromne zwycięstwo oznacza, że Młoty są tylko o jedną wygraną od górnej połówki tabeli.
