Po sprowadzeniu do klubu na drugą część sezonu Marcusa Rashforda, Marco Asensio czy Donyella Malena oczekiwania wobec The Villans są naprawdę wysokie. Dzisiaj wszystkie nowe nabytki w ofensywie zaprezentowały się na placu gry, ale zespół Unaia Emery'ego nie potrafił wygrać z grającym w osłabieniu rywalem.
Pierwszą dogodną okazję na gola miał Ollie Watkins, ale wracający po drobnym urazie Anglik posłał piłkę nad poprzeczką. Kluczowym momentem meczu była jednak 40. minuta, gdy za faul tuż za polem karnym drugą żółtą kartką ukarany został Axel Tuanzebe. Oznaczało to, że przyjezdnych czekało naprawdę bardzo trudne zadanie. Jeszcze przed przerwą gospodarzy mógł wyprowadzić na prowadzenie Morgan Rogers, ale także kopnął piłkę ponad bramką.
W drugiej części gry gracze Aston Villi chcieli jak najszybciej udokumentować swoją przewagę, a znak do ataku dał Rashford wprowadzony na boisko w przerwie. Niespodziewanie na prowadzenie wyszli jednak goście po świetnym wykończeniu akcji przez Liama Delapa. Już bezbramkowy remis wyglądał źle z perspektywy gospodarzy, ale konieczność odrabiania strat była dla nich prawdziwym ciosem.
Wtedy ruszyli oni do naporu w ofensywie, który okazał się skuteczny w 69. minucie. Rashford przymierzył z rzutu wolnego w poprzeczkę, a piłkę z kilku metrów do siatki dobijał Watkins, który doczekał się swojego trafienia.
W kolejnych minutach gra toczyła się na połowie bronionej przez Ipswich, ale nie przyniosło to już żadnego skutku. Dobrym strzałem popisał się Asensio, ale Hiszpan nie zdobył swojej debiutanckiej bramki w Premier League, bo między słupkami świetnie zachował się Alex Palmer.
