Minęło osiem lat od ostatniego starcia tych drużyn w Premier League, a już po zaledwie 10 sekundach Everton oddał pierwszy strzał, gdy Jake O’Brien minimalnie chybił.
Sprawdź szczegóły meczu Sunderland - Everton

Goście kontynuowali napór i już w 15. minucie zostali nagrodzeni, gdy Iliman Ndiaye odebrał piłkę Noahowi Sadikiemu i po efektownym rajdzie w pole karne, uderzył lewą nogą w dalszy róg bramki.
Sunderland dzięki świetnym występom w tym sezonie – które dały jej najwyższą liczbę punktów w najwyższej klasie rozgrywkowej po dziewięciu kolejkach – miał szansę awansować nawet na drugie miejsce, ale Everton nie odpuszczał. Jack Grealish trafił w słupek z dystansu, a Thierno Barry z bliska nie zdołał skierować piłki do siatki.
Gospodarze zaczęli coraz lepiej prezentować się przed przerwą i mieli kilka okazji do wyrównania, w tym strzał Daniela Ballarda, który został wybity z linii bramkowej przez Michaela Keane’a.
Przewaga Sunderlandu utrzymała się od początku drugiej połowy, a już po 45 sekundach padło wyrównanie. Enzo Le Fée odegrał piłkę do Granita Xhaki, którego strzał z linii pola karnego odbił się od Jamesa Tarkowskiego i wpadł do bramki po odbiciu od poprzeczki.
Kibice gospodarzy głośno dopingowali swoją drużynę, która miała kolejne okazje, ale równie ważne było to, że skutecznie powstrzymywała rywali. Everton przez ostatnie 10 minut nie zdołał nawet dotknąć piłki w polu karnym Sunderlandu. Impuls Sunderlandu zgasł w końcówce, a jedynie strzał z dystansu Vitalija Mykołenki zmusił któregokolwiek z bramkarzy do interwencji w ostatnich minutach.
Choć Sunderland nie zdołał odwrócić losów spotkania i zgarnąć pełnej puli, remis wystarczył gospodarzom, by wrócić do czołowej czwórki. Zdobyli w tym sezonie już osiem punktów, gdy pierwsi tracili gola.
Początkowa przewaga Evertonu nie wystarczyła, by sięgnąć po trzecie z rzędu zwycięstwo w bezpośrednich starciach, a David Moyes będzie liczył, że jego drużyna pokaże się lepiej na własnym stadionie w meczu z Fulham w sobotę.

    