Jeszcze w ostatnich dniach października Manchester City był niepokonany we wszystkich rozgrywkach w sezonie 2024/25. Wówczas przegrał w Pucharze Ligi z Tottenhamem 1:2, ale mało kto spodziewał się, że tak mało znacząca porażka w pobocznym pucharze będzie swego rodzaju początkiem końca złotej ery zespołu Guardioli w Anglii. Okazało się, że tamta porażka była pierwszą z pięciu z rzędu, których wtedy doznali mistrzowie kraju. Ostatnia z nich była najboleśniejsza - 0:4 na własnym obiekcie w Premier League... z Tottenhamem.
Był to początek wielkiego kryzysu, który w Manchesterze trwa aż do dzisiaj. Wystarczy tylko wspomnieć, że ostatnie dwa mecze drużyna Guardioli przegrała 1:3 z Realem Madryt i 0:2 z Liverpoolem. Wizyta na Tottenham Hotspur Stadium na pewno nie kojarzy się Obywatelom przyjemnie. Jak wylicza Opta, od otwarcia tego obiektu Manchester City przegrał tam cztery mecze w Premier League, nie strzelając nawet żadnego gola. Serię tę klub z Etihad przerwał dopiero sezon temu, gdy wygrał 2:0.
Zresztą w tym sezonie zawodnikom Guardioli nieprzyjemnie podróżuje się ogólnie rzecz biorąc do Londynu, bez względu który ze stadionów rywali jest ostateczną destynacją. Wszystko przez to, że Manchester City nie wygrał żadnego z trzech ostatnich meczów w stolicy Anglii, mimo że wcześniej potrafił wygrać sześć takich delegacji ligowych z rzędu.

Sezon Tottenhamu przebiega jeszcze gorzej niż kampania Manchesteru City, ponieważ podopieczni Ange'a Postecoglou zajmują dopiero 12. miejsce w ligowej tabeli, ale akurat w ostatnich dniach odbijają się od osiągniętego dna. Spurs wygrali bowiem trzy ostatnie ligowe mecze, czyli tyle samo, ile udało im się wygrać w 15 spotkaniach przed rozpoczęciem tej zielonej serii. Ostatni raz mieli tak dobrą passę na początku sezonu 2023/24, gdy australisjki trener dopiero co objął zespół.
Heung-Min Son nie zalicza co prawda kampanii 2024/25 do najlepszych w swojej karierze, ale jak wylicza Opta, brakuje mu już tylko jednej asysty, by mieć 10 ostatnich podań przed zdobyciem gola, co byłoby wyrównaniem jego najlepszego wyniku w tym względzie, który osiągał w sezonach 2019/20, 2020/21 i 2023/24.
Zdecydowanie groźniej wyglądają jednak statystyki Erlinga Haalanda. Jeśli Norweg trafi do siatki z Tottenhamem, to będzie miał 10 bramek zdobytych u siebie i na wyjeździe w trzech kolejnych sezonach Premier League. Ta sztuka wcześniej udała się tylko Harry'emu Kane'owi. Nie wiadomo jednak, czy napastnik Manchesteru City będzie gotowy do gry po urazie kolana.
