Po pierwszej porażce pod wodzą Rubena Amorima kibice na Old Trafford z pewnością chcieli lepszej gry w sobotnim meczu 15. kolejki Premier League. A czyim kosztem lepiej się odbić niż przechodzącego trudne chwile Nottingham Forest? Tricky Trees przegrali z faworytami trzy z czterech ostatnich meczów i wytracili impet z początku sezonu.
Sprawdź szczegóły meczu Manchester - Nottingham

Świetny start Forest i wyrównanie do przerwy
Do tego historyczny bilans starć Amorima z Nuno Espirito Santo przemawiał na korzyść tego pierwszego. Tyle że Czerwone Diabły nie zdążyły jeszcze pokazać rogów, gdy straciły bramkę. Z rogu właśnie. W 2. minucie doskonała główka Milenkovicia po stałym fragmencie dała prowadzenie Nottingham.
To uderzenie okazało się ostatnim celnym przyjezdnych przed przerwą, a większość pierwszej połowy minęła na próbę odwrócenia wyniku przez gospodarzy. Udało się zrealizować połowę zadania w 18. minucie, kiedy doskonale wypuszczony Bruno Fernandes dał się zatrzymać Matzowi Selsowi, ale ten przy dobitce Hojlunda był już bezradny. Więcej przed przerwą United nie zdziałało, choć jeszcze w 41. minucie Fernandes rzutem wolnym obił poprzeczkę rywali.
Kosztowne błędy Onany po zmianie stron
Za to powrocie z szatni niebywałe błędy Onany w bramce otworzyły gościom wrota do zwycięstwa. Najpierw w 46. minucie Morgan Gibbs-White oddał strzał tuż przy golkiperze, który źle ocenił tor lekko podkręconej piłki i nie zdołał przenieść ciężaru ciała, by ją zatrzymać.
Chwilę później piłka od tegoż Gibbsa-White’a trafiła na głowę Chrisa Wooda, który próbował zgrywać głową przed linię, a zmieścił piłkę przy dalszym słupku przy bezczynnym bramkarzu Manchesteru i zdezorientowanym Garnacho próbującym zamykać tę strefę bramki. Mało tego, w 60. minucie Wood szukał dubletu, ale minimalnie chybił, zresztą był na spalonym.
Jak wykańczać ataki pokazał mu w rewanżu niesamowity Fernandes moment później. Portugalczyk dostał wycofanie od Diallo i nie zmarnował okazji precyzyjnym uderzeniem na 2:3. Zespół Amorima rozpoczął pogoń za ponownym wyrównaniem i objęciem prowadzenia.
Amorim wprowadził Maguire’a i Mazraouiego, a po nich Mounta i Zirkzee, lecz klarownych okazji nie przybywało mimo wyraźnej przewagi gospodarzy. Nottingham bez większych problemów dotrwało do końca regulaminowego czasu i nawet siedem doliczonych minut nie uratowało Czerwonych Diabłów przed drugą porażką z rzędu.
