Po wczorajszej wpadce Arsenalu, Liverpool zdawał sobie sprawę, że stoi przed szansą zbliżenia się do 20. ligowego tytułu.
A po tym, jak Mohamed Salah przedłużył swój kontrakt w połowie tygodnia, każdy kontakt z piłką Egipcjanina był celebrowany, zwłaszcza 18. asysta w sezonie, gdy najlepszy strzelec ligi dostarczył piłkę na talerzu Luisowi Díazowi, który wbił ją w 18. minucie.
West Ham niemal natychmiast chciał wyrównać, gdy Carlos Soler został powstrzymany w sytuacji jeden na jednego, a Mohammed Kudus próbował lobować Alissona z dystansu, tylko po to, by brazylijski bramkarz prawie przerzucił piłkę na poprzeczkę.
Młoty nadal starały się doprowadzić do wyrównania, co prawie się udało, gdy James Ward-Prowse dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Konstantinosa Mavropanosa, ale grecki obrońca główkował o centymetry nad poprzeczką.
Liverpool odzyskał przewagę po wznowieniu gry, prawie podwajając swoje prowadzenie dzięki absolutnej bombie z poprzeczkę z rzutu wolnego Alexisa Mac Allistera.
The Reds nie przegrali żadnego z poprzednich 152 meczów u siebie w PL, gdy prowadzili w przerwie, a statystyki te sięgają grudnia 2009 roku. Podopieczni Arne Slota wyglądali na rozkręcających się na początku drugiej połowy.

Ale gdy zbliżała się godzina gry, podopieczni Grahama Pottera mieli kilka okazji do wyrównania wyniku.
Najpierw Soler strzelił nad poprzeczką, gdy został znaleziony w polu karnym przez Jarroda Bowena, a następnie Anglik został wysłany na bramkę przez Lucasa Paquetę, ale Alisson był w najlepszej formie, zatrzymując napastnika Młotów.
Gospodarze wyglądali na zmęczonych w końcowych momentach rywalizacji, co pozwoliło West Hamowi przejąć inicjatywę. Ten impet opłacił się, gdy Andrew Robertson skierował piłkę do własnej siatki po nieporozumieniu z Virgilem Van Dijkiem.
Jednak, jak to miało miejsce wiele razy przed The Kop, the Reds znaleźli bramkę w końcówce.
Van Dijk wyskoczył do dośrodkowania Maca Allistera z rzutu rożnego, dzięki czemu Slot odniósł 36. zwycięstwo w 50 meczach i powiększył przewagę do 13 punktów na sześć spotkań przed końcem rozgrywek.