Więcej

Manchester City musiał odwracać losy meczu, ale jest wciąż w grze o Puchar Anglii

Manchester City musiał odwracać losy meczu, ale jest wciąż w grze o Puchar Anglii
Manchester City musiał odwracać losy meczu, ale jest wciąż w grze o Puchar AngliiMIKE HEWITT/GETTY IMAGES EUROPE/Getty Images via AFP
Po odpadnięciu z Ligi Mistrzów i stracie wielu punktów w Premier League, dla Manchesteru City rozgrywki Pucharu Anglii pozostają jedynymi, w których klub z Etihad może w tym nieudanym sezonie zdobyć trofeum. W przerwie ćwierćfinału z Bournemouth sytuacja w tym kontekście nie wyglądała kolorowo, ale po wygranej 2:1 podopieczni Pepa Guardioli wciąż są w grze.

Mecz na Vitality kończył nam rozgrywane w ten weekend ćwierćfinały i zaczął się od prawdziwego trzęsienia ziemi. W 12. minucie Tyler Adams został trafiony piłką w rękę we własnym polu karnym, a sędzia wskazał na jedenasty metr. Do futbolówki podszedł Erling Haaland, który jednak uderzył zbyt słabo i przewidywalnie, by pokonać Kepę Arrizabalagę. Hiszpan obronił rzut karny, ale po czasie okazało się, że Haaland zdążył się jeszcze później zrehabilitować, a Kepa zupełnie zepsuł sobie wypracowaną w tym momencie notę. 

Norweg był dzisiaj bardzo głodny bramek. Jeszcze przed wykonywaniem jedenastki oddawał groźny strzał głową, w którym posłał piłkę obok słupka, a już po rzucie karnym wszedł w groźnej sytuacji w pole karne, ale posłał piłkę nad poprzeczką. 

A w międzyczasie swoich okazji nie marnowali gospodarze. Justin Kluivert zgrał kierowanie na niego dośrodkowanie w polu karnym blisko bramki, a tam Evanilson wpakował piłkę do siatki z najbliższej odległości. Do przerwy wynik się nie zmienił i w tym momencie to Wisienki mogły myśleć o meczu na Wembley. 

Okazało się, że kluczową decyzją Guardioli było wprowadzenie na boisko Nico O'Reilly'ego w miejsce Abdoukadira Khusanova. Anglik wypracował bowiem po wejściu na murawę dwie asysty. 

Najpierw tuż po przerwie dostał podanie od Kevina de Bruyne, po czym wyłożył piłkę jak na tacy do Haalanda, który doczekał się swojego trafienia. Norweg musiał kończyć akcję swoją słabszą, bo prawą nogą, ale sytuacja była tak banalnie prosta, że musiał trafić w bramkę. 

Kwadrans później O'Reilly znalazł za to w polu karnym Omara Marmousha, a ten pokusił się o uderzenie, z którym jednak musiał poradzić sobie Kepa, ale jednak sobie nie poradził i wpuścił piłkę pod łokciem. Ostatecznie Hiszpan trafił więc dziś z piłkarskiego nieba do piekła i to jego błąd po wcześniej obronionym rzucie karnym zadecydował o wyniku meczu. 

Manchester City może już szykować się na półfinał Pucharu Anglii przeciwko Nottingham Forest, a jedyną złą wiadomością dla Obywateli jest uraz Erlinga Haalanda. Po starciu z Lewisem Cookiem musiał on opuścić murawę jeszcze przy wyniku 1:1. 

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen