Te dwie potęgi LaLigi grały już ze sobą dwukrotnie w tym sezonie, w Superpucharze Hiszpanii i w lidze. Katalończycy odnieśli w obu przypadkach zdecydowane zwycięstwa (5:2 i 4:0). Sobotni finał Copa del Rey (od 22:00) będzie już 260. El Clasico - najczęściej rozgrywanym meczem w historii hiszpańskiej piłki nożnej - i 39. spotkaniem tych zespołów w krajowych rozgrywkach pucharowych.

Obie drużyny spotkają się również ponownie w lidze zaledwie dwa tygodnie po finale. I to majowy klasyk może być decydującymi 90 minutami, jeśli chodzi o losy tytułu w tym sezonie.
Przed tym decydującym meczem do wygrania jest inny kawał krajowego srebra (po raz pierwszy do wzięcia fizycznie) i Barca chce zdobyć trofeum po raz pierwszy od 2021 roku (4:0 przeciwko Athletic Club).
Barcelona wygrywała Copa del Rey najczęściej w historii
Blaugrana ma znakomity bilans wszech czasów w rozgrywkach (31 tytułów, najwięcej ze wszystkich drużyn) i zdobyła tytuł w dziewięciu z ostatnich 12 finałów.
Jednak dwie z trzech porażek w 12 ostatnich finałach miały miejsce przeciwko Los Blancos (0:1 w 2011 r. i 1:2 w 2014 r.). Dla porządku, ostatni raz przegrali z Walencją w 2019 r. (1:2).

Barcelona kontra Athletic Club to jedyny mecz rozgrywany częściej w finałach Copa del Rey niż El Clasico (dziewięć), a bilans dotychczasowych siedmiu finałów pomiędzy Barcą a Realem to cztery tytuły dla Los Blancos i trzy dla Katalończyków. Barca ma więc szansę wyrównać derbowo-finałowe rachunki.
Drużyna Carlo Ancelottiego może oceniać swoje szanse wyżej niż bukmacherzy, biorąc pod uwagę, że Real wygrał swoje ostatnie dwa finały: przeciwko Barcelonie 2:1 w 2014 roku i przeciwko Osasunie 2:1 w 2023 roku. Ten ostatni rozegrany został na Estadio de la Cartuja, który jest miejscem sobotniego finału. Choć trzeba pamiętać, że dotąd był to obiekt lekkoatletyczny, teraz trybuny przysunięto.
Real Madryt nie pogodził się ze stratą Toniego Kroosa
Jednak redaktor César Suárez z Flashscore nie jest taki pewien, czy Królewscy mogą powtórzyć wyczyn z 2023 i sięgnąć po trofeum w Sewilli.
"Pierwszą rzeczą jest to, że Real Madryt nie pogodził się jeszcze z odejściem Toniego Kroosa. Drużyna nie potrzebowała Mbappé, potrzebowała zawodnika w stylu Kroosa" - zwraca uwagę hiszpański dziennikarz.
"Po drugie, obrona. Kontuzje Carvajala i Militao były druzgocące i pomimo poprawy Frana Garcii, Ancelotti nie ufa mu tak bardzo jak Mendy'emu. A Francuz był cieniem samego siebie, nie wspominając o Davidzie Alabie, który wrócił po poważnej kontuzji na bardzo, bardzo, bardzo niskim poziomie".

"Jeśli pozostali obrońcy też są słabi, to głównie z powodu braku pomocy ze strony skrzydłowych. Zarówno Rodrygo, jak i Vinicius nie bronią wystarczająco dobrze, a Tchouameni jest tym, który musi zapewnić drużynie równowagę w defensywie".
"Ancelotti również nie może uniknąć krytyki. Zawsze daje pierwszeństwo najbardziej doświadczonym zawodnikom, nawet jeśli nie grają dobrze. Na przykład Brahim lub Endrick mogą być lepiej dopasowani, ale nigdy nie zaczną w wielkich meczach, jeśli Rodrygo, Mbappe i Vinicius będą zdrowi".
"Ponadto, Real Madryt 33 razy dośrodkowywał w pole karne Arsenalu podczas starcia Ligi Mistrzów i nie strzelił ani jednego gola... gdzie jest Joselu?" - pyta retorycznie Hiszpan.
Gole gwarantowane w El Clasico
Przynajmniej bramki wydają się gwarantowane, ponieważ w ostatnich 16 rozegranych Clasico we wszystkich rozgrywkach nie oglądaliśmy remisu (10 zwycięstw dla Realu, sześć dla Barcy). To ich najdłuższa taka passa w ciągu ostatnich 58 lat, od 17 kolejnych meczów w latach 1960-1967 (11 zwycięstw Los Blancos i sześć Barcelony).
W tym kontekście Barca musi żałować, że najlepszy strzelec LaLigi, Robert Lewandowski, na pewno nie pojawi się w tym meczu. Do piątku co odważniejsi zwolennicy teorii spiskowych spekulowali, że może znajdzie się w kadrze meczowej, że jego uraz był zasłoną dymną. Ale tak nie jest.
Jeśli meczu nie uda się rozstrzygnąć ani w regulaminowym czasie gry, ani w dogrywce, będzie to dopiero drugie w historii Clasico z rzutami karnymi. Pierwsze miało miejsce w rewanżu ćwierćfinału Copa de la Liga w 1985 roku na Santiago Bernabeu, kiedy Barca wygrała 4:1.
Chociaż Katalończycy wygrali trzy ostatnie serie rzutów karnych we wszystkich rozgrywkach, to w dwóch zakończonych karnymi finałach mają mieszany dorobek. Przegrali ze Steauą Bukareszt w Pucharze Europy 1986 (0:2) i wygrali finał Copa del Rey 1998 z Mallorcą (5:4).
Obecna forma Barcy daje jej przewagę
Bilans Realu w karnych powinien dodać im pewności siebie, jeśli ich zawodnicy będą musieli strzelać z 11 metrów, aby wygrać mecz z najzacieklejszymi rywalami. Wygrali 11 z 15 serii rzutów karnych we wszystkich rozgrywkach, a obecnie mają najlepszą passę, wygrawszy pięć ostatnich z rzędu. W finałach wygrali wszystkie trzy (i wszystkie z Atletico Madryt!): Copa del Rey 1975 (4:3), Ligę Mistrzów 2016 (5:3) i Superpuchar Hiszpanii 2020 (4:1).
To jednak obecna forma sprawia, że Barcelona przystępuje do finału w ten weekend w roli zdecydowanego faworyta. Przegrali tylko jeden z ostatnich 27 meczów we wszystkich rozgrywkach (22Z 4R). To porażka 1:3 w LM z Borussią Dortmund. Z 22 zwycięstwami w tym czasie, zajmują drugie miejsce we wszystkich rozgrywkach w pięciu największych ligach Europy, ustępując jedynie PSG (23).

Z kolei Real Madryt rozegrał w tym sezonie 56 meczów we wszystkich rozgrywkach - o jeden więcej niż w całym poprzednim sezonie (55) - i przegrał aż 12 z tych 56 meczów w porównaniu do zaledwie dwóch w poprzednim sezonie.
Ferran musi błysnąć pod nieobecność Lewandowskiego
"Problemem Flicka w finale jest nieobecność Lewandowskiego, który cierpi z powodu kontuzji mięśnia w lewym udzie. Polski napastnik świetnie czuje się w Katalonii i jest najlepszym strzelcem LaLigi z 25 bramkami na koncie. Jednak zarówno Ferran Torres (który otworzył wynik meczu z Celtą Vigo w ostatnią sobotę), jak i Dani Olmo (który strzelił jedynego gola we wtorkowym meczu z Mallorcą) prezentują bardzo wysoki poziom" - analizuje David Olivares z hiszpańskiej redakcji Flashscore.
"Jest też Raphinha, wielka niespodzianka sezonu, który jest drugim najlepszym strzelcem w Lidze Mistrzów, a w środku pola Pedri cieszy się najlepszą formą w swojej karierze, kierując meczami Barcy wedle własnego uznania" - wylicza Olivares.

"Lamine Yamal, który w ostatnich meczach był nieco poza tempem, będzie chciał ponownie pokazać swoją rolę, ale w finale wszystko może się zdarzyć" - przypomina Olivares, bo - koniec końców - w finale każda seria może się skończyć i każdy bilans może okazać niemiarodajny. Zdecyduje dopiero sobotnia noc, kiedy Flashscore będzie bacznie śledzić finał Copa del Rey.
