Więcej

Co za mecz! Remontada Barcelony cofnięta przez waleczne Atletico w doliczonym czasie

Zaktualizowany
Co za mecz! Remontada Barcelony cofnięta przez waleczne Atletico w doliczonym czasie
Co za mecz! Remontada Barcelony cofnięta przez waleczne Atletico w doliczonym czasieJose Breton / NurPhoto / NurPhoto via AFP
Jeszcze nigdy Barcelona nie straciła tak szybko dwóch bramek w Pucharze Króla. W odpowiedzi władowała aż cztery trafienia rywalom, ale ci w końcówce ponownie pokazali, że nie można ich lekceważyć. Po remisie 4:4 rewanżowy mecz półfinału Copa del Rey zapowiada się wyjątkowo emocjonująco!

Półfinały Pucharu Króla rozpoczęły się we wtorek od najbardziej elektryzującej pary, dzielącej obecnie również ligowe podium. Barca przystępowała do meczu po serii 13 meczów bez porażki, Atleti od ośmiu spotkań nie zaznali goryczy przegranej.

Sprawdź szczegóły meczu Barcelona – Atletico 

Składy i noty za mecz Barcelona - Atletico
Składy i noty za mecz Barcelona - AtleticoFlashscore

Dwa szybkie ciosy Atleti

Choć półfinały Copa del Rey rozgrywane są w formie dwumeczu, to wtorkowy wieczór udowodnił, że Barca i Atletico nie zamierzają tracić czasu. Już w pierwszej minucie Julian Alvarez zmusił Wojciecha Szczęsnego do szybkiej obrony. Ba, w tej samej minucie Polaka pokonał, gdy Griezmann wrzucił piłkę z prawej flanki, Clement Lenglet przedłużył głową, a Argentyńczyk na dalszym słupku domykał akcję i nie dał szans golkiperowi nim wybiło 50 sekund gry.

Colchoneros nie zamierzali bynajmniej zwalniać tempa na deszczowym Estadi Olimpic i pięć minut później podwoili prowadzenie. Tym razem Alvarez dogrywał perfekcyjnie między obrońcami, a wychodzący przed nich Antoine Griezmann poradził sobie ze Szczęsnym potężnym strzałem. Od rękawic Polaka jeszcze kozioł i piłka wpadła za linię.

Jeszcze szybsza odpowiedź Barcelony

Do końca zostawało wprawdzie ponad 170 minut dwumeczu, a mimo to chwilę zajęło Dumie Katalonii, by odbudować się po tak szybkich ciosach. Gdy już się udało, to odpowiedź Barcelony okazała się jeszcze szybsza niż ciosy Atletico. Zaczęło się wraz z wejściem Kounde w pole karne i wycofaniem do niekrytego Pedriego. Ten precyzyjnym uderzeniem po ziemi dał gola kontaktowego w 19. minucie, a niecałe dwie minuty później było już 2:2. Tym razem Raphinha z rożnego wrzucił piłkę wprost na głowę Pau Cubarsiego na dalszym słupku.

O ile pierwsze 10 minut należało do przyjezdnych, o tyle teraz wyglądali już tylko na postaci drugoplanowe w meczu, który Barcelona zamierzała odwrócić jeszcze przed zejściem na przerwę. I zrobiła to, dokładnie 20 minut po wyrównującym goli Raphinha wrzucał piłkę z tego samego narożnika. Tym razem defensorzy mieli oko na Cubarsiego, za to kompletnie zignorowali Inigo Martineza, który nabiegł na dalszy słupek i zapewnił prowadzenie gospodarzom.

Po tak intensywnej pierwszej części meczu druga wyglądała wręcz nudno – tak przynajmniej zdawali się myśleć rozpieszczeni do przerwy fani, gdy wynik się nie zmieniał. Gwizdy próbował uciszyć w 52. minucie Antoine Griezmann, gdy doszedł do strzału, ale Wojciech Szczęsny tym razem zdusił piłkę przy ziemi i nie dał Francuzowi satysfakcji.

Lewandowski dał komfort... na krótko!

Ponieważ wynik się nie zmienił, równo w 68. minucie obaj trenerzy sięgnęli po rewolwery. Flick posłał w bój Roberta Lewandowskiego, a Simeone po Sorlotha. Norweg ostatnio zafundował Barcelonie zimny prysznic, lecz tym razem gospodarze nie zamierzali do tego dopuścić. Wprawdzie Alexander Sorloth pokonał Wojciecha Szczęsnego w 72. minucie, ale był na wyraźnym spalonym.

Za to polski snajper podobnego błędu nie popełnił i to on zaczął strzelanie w drugiej połowie. Po prawdzie, w 74. minucie Lewandowski nie miał wiele roboty – musiał tylko dołożyć nogę przed pustą bramką do pięknie dogranej piłki od Yamala. Polak niewiele ponad minutę później mógł mieć już dublet, gdyby Mandava nie zatrzymał go ostatkiem sił. 

Estadi Olimpic wreszcie było ukontentowane, pojawiło się nawet chóralne „ole”, tyle że Atleti zdołali je uciszyć. Na pięć minut przed końcem fantastycznym uderzeniem z dystansu popisał się Marcos Lloretne i znów przewaga stopniała do tylko jednego gola.

Sensacyjnego remisu szukał jeszcze Angel Correa, ale jego uderzenie zatrzymał Szczęsny. Tymczasem w doliczonym czasie przypomniał o sobie ten, o którym zapominać nie można. Sorloth dostał doskonałe podanie od Samuela Lino i nad Wojciechem Szczęsnym wcisnął piłkę do siatki na 4:4! Przed rewanżem idealna równowaga. Cieszy gol Lewandowskiego, martwią cztery stracone gole Szczęsnego (przy trzech obronionych strzałach), choć potwierdza się prawidłowość: z nim między słupkami Duma Katalonii nie przegrywa.

Statystyki meczu Barcelona - Atletico
Statystyki meczu Barcelona - AtleticoFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen