Po niespodziewanym pominięciu Aboubakara w składzie, niemal cała odpowiedzialność za ofensywę spoczywa na barkach Mbeumo. Kamerun ostatnio ma duże problemy ze skutecznością, co wyraźnie pokazały decydujące mecze kwalifikacji do MŚ 2026. Nieposkromione Lwy nie zdołały zdobyć bramki ani na własnym stadionie przeciwko Angoli, ani później w barażu z Demokratyczną Republiką Konga.
Dla fanów, którzy dorastali przy nazwiskach takich jak Roger Milla, Patrick Mboma czy Samuel Eto’o, obecna niemoc strzelecka jest trudna do zaakceptowania. Mbeumo wprawdzie wystąpił w obu kluczowych spotkaniach kwalifikacyjnych w październiku i listopadzie w wyjściowym składzie, ale przez słabe wsparcie ze strony pomocy oraz cofniętą obronę rywali miał bardzo mało okazji do zdobycia bramki.
Mbeumo ostatecznie znalazł się w końcowej kadrze na AFCON, natomiast Aboubakar nie. "Chcieliśmy zrobić to inaczej. To dobrzy zawodnicy, ale postawiliśmy na innych, by stworzyć nową mentalność" - tłumaczył David Pagou, nowy trener Kamerunu.
Mbeumo musi więc nie tylko zdobywać bramki, ale także przejąć rolę lidera w szatni i podnieść morale zespołu. Urodzony we wschodniej Francji, mający kameruńskiego ojca i francuską matkę, po latach gry w młodzieżowych reprezentacjach Francji zdecydował się w 2022 roku na grę dla Kamerunu i wystąpił także na MŚ w Katarze. Na poziomie klubowym, po występach w macierzystym Troyes, rozwinął się przede wszystkim w Brentford, skąd latem przeniósł się na Old Trafford. Na turnieju w Maroku czeka go jednak najtrudniejsze zadanie – poprowadzić Kamerun z powrotem do afrykańskiej czołówki.