Po odniesieniu pierwszego w historii zwycięstwa w finałach AFCON, pokonując Gabon w niedzielę, "Mambas" wiedzieli, że kolejny korzystny wynik zapewni im awans do fazy pucharowej.
To jednak Kamerun od początku narzucił tempo w Agadirze – Christian Kofane minimalnie chybił głową z bliska, a Danny Namaso oddał groźny strzał, który obronił Ivane Urrubal.
Kofane zmarnował jeszcze kilka okazji dla "Nieposkromionych Lwów" w pierwszej połowie, a po drugiej stronie boiska Gildo Vilanculos został zatrzymany przez Devisa Epassy'ego.
Po emocjonujących pierwszych 20 minutach Mozambik objął sensacyjne prowadzenie, gdy skrzydłowy Sporting CP Geny Catamo pięknym strzałem zza pola karnego trafił w dolny róg bramki.
Kamerun, który w pięciu z ostatnich sześciu spotkań zdobywał co najmniej dwa gole, natychmiast ruszył do odrabiania strat. Już pięć minut później był remis – Nene skierował piłkę do własnej bramki po tym, jak uderzenie Franka Magri odbiło się od słupka.
Drużyna prowadzona przez Davida Pagou utrzymała impet także na początku drugiej połowy. Rosnąca przewaga Kamerunu została nagrodzona w 55. minucie, gdy Kofane popisał się kapitalnym uderzeniem z dystansu, po którym piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki Urrubala.
Nieposkromione Lwy wciąż dominowały, gdy zegar zbliżał się do ostatnich 20 minut, ale Urrubal nie dał się pokonać Kofane po raz drugi tego wieczoru.

Kamerun zmarnował kolejną znakomitą okazję na rozstrzygnięcie meczu w 78. minucie, gdy rezerwowy Karl Etta Eyong nie trafił do pustej bramki.
Ta sytuacja mogła się zemścić na zespole Pagou, bo Joao Bonde będąc w dobrej pozycji w polu karnym, uderzył niecelnie z woleja.
Kamerun, wdzięczny za to, że nie stracił gola, skutecznie bronił się w końcówce i dowiózł zwycięstwo do ostatniego gwizdka. Jednak późny gol Wybrzeża Kości Słoniowej w meczu z Gabonem sprawił, że "Nieposkromione Lwy" musiały zadowolić się drugim miejscem w grupie F.
