Leonardo Bonucci wyznał to w wywiadzie dla Prime Video. Wśród poruszonych tematów znalazły się jego burzliwe relacje z Massimiliano Allegrim:
"Marchisio wrócił po kontuzji więzadeł krzyżowych i w 60. minucie był martwy, gestykulowałem do niego, by go zastąpił, ale on dokonał innej zmiany i Claudio rozegrał cały mecz. Pod koniec oszalałem i znalazłem Landucciego (asystenta), który próbował mnie powstrzymać: trzasnąłem drzwiami i pobiegłem do szatni. Atakowaliśmy się nawzajem, aż zostaliśmy rozdzieleni. Wtedy odwróciłem się do niego i powiedziałem: "Nie zdawałeś sobie sprawy z tego, co chciałem powiedzieć". Znowu zrobiło się gorąco, znowu mnie zdjęli i to wszystko. Chciał się mnie pozbyć, a potem zarząd podjął mediację" – powiedział.
Krok od City
"Marotta powiedział mi, że nie sprzeda mnie nawet za 100 milionów euro, a oferta, która przyszła z Anglii, nie była daleka od tej kwoty, ale Agnelli i Marotta dotrzymali słowa. W następnym roku Guardiola powiedział mi, że mnie weźmie, ale najpierw będzie musiał sprzedać Mangalę i Otamendiego" – wyjaśnia były obrońca, który ostatecznie nigdy nie trafił do Manchesteru City.
Krytyka Szczęsnego
Obrońca odniósł się także do niektórych wypowiedzi Wojciecha Szczęsnego, który sugerował, że on i Matthijs de Ligt nie byli zwolennikami jego przemów motywacyjnych. Kiedy Bonucci je rozpoczynał, zakładali na uszy słuchawki.
"Bolało mnie to, mówiłem dla dobra drużyny. Potem, kiedy mówiłem, nie było go tam, był zamknięty w łazience, nie powiem po co (palił papierosy - red.), ale sam o tym mówił: byłem bardzo zaskoczony bzdurami, które powiedział" - podsumował Włoch.