Spotkanie dwóch sąsiadów z tabeli zgodnie z przewidywaniami od początku było bardzo zacięte. Jeszcze przed pierwszym kwadransem sędzia pokazał dwie żółte kartki, dla Adama Masiny i Saula Coco. Drugi z nich po chwili zapobiegł jednak utracie bramki, blokując mocny strzał Emmanuela Gyasiego. Następnie po drugiej stronie boiska odpowiedział Antonio Sanabria, ale jego uderzenie z dystansu przeleciało tuż obok słupka.
Drużyna gospodarzy wciąż utrzymywała jednak przewagę i regularnie gościła pod polem karnym rywali. W 26. minucie z granicy szesnastki bramkarza próbował pokonać Lorenzo Colombo, ale Vanja Milinkovic-Savić popisał się wyczuciem. Świetnie spisywał się także golkiper Granaty, który w ciągu kilku minut obronił dwa mocne strzały głową Samuele Ricciego oraz Antonio Sanabrii.
Tuż przed przerwą przed polem karnym Sebastiano Esposito faulował pełniący rolę kapitana Karol Linetty. Polak na szczęście uniknął kary indywidualnej, a drużyna zbiorowej, gdyż strzał Włocha trafił jedynie w mur.
Druga odsłona starcia rozpoczęła się z kolei od świetnej szansy polskiego pomocnika. Linetty dopadł do odbitej piłki w polu karnym Empoli, ale jego uderzenie poleciało nad poprzeczką. Podopieczni Roberto D'Aversy również dalej szukali swoich szans, a w 54. minucie niecelnie, choć z najbliższej odległości, strzelał Liberato Cacace.
Gospodarze znów zbudowali nieznaczną przewagę, ale przez to narażali się na kontrataki. I właśnie po takiej akcji we wspaniałym stylu wynik rywalizacji otworzył Che Adams. Szkot przechwycił futbolówkę wywalczoną przez Borne Sosę i z połowy boiska fantastycznym lobem pokonał Devisa Vasqueza. W 75. minucie Paolo Vanoli dał odpocząć dobrze spisującemu się Sebastianowi Walukiewiczowi, którego zmienił Ali Dembele.

Po objęciu prowadzenia goście skupili się na defensywie, skutecznie broniąc dostępu do własnej bramki. Dzięki minimalnemu zwycięstwu Torino zrównało się punktami w tabeli Serie A z Empoli, zajmując 11. miejsce i przeskakując Romę.