W niedzielny wieczór aż sześć meczów Serie w jednej chwili miało zakończyć sezon 2024/25 Serie A. Do rozstrzygnięcia pozostało, kto zagra w europejskich pucharach. W grę o utrzymanie wciąż zamieszanych było aż pięć zespołów.
Juve ocalało i zagra w Lidze Mistrzów
Napoli, Inter i Atalanta miały zapewniony udział w europejskiej elicie, a faworytem do czwartego miejsca był Juventus. Stara Dama już po minucie przegrywała jednak w Wenezji i beniaminek bardzo chciał pociągnąć za sobą faworytów, jeśli miał w niedzielę pożegnać się z ligą.
Sprawdź szczegóły meczu Venezia - Juventus
Gole Yildiza i Kolo Muaniego dały prowadzenie Juve do przerwy i trzeba przyznać, że było to prowadzenie zasłużone. Tyle że ponownie stracili po 10 minutach drugiej odsłony. Po wyrównaniu Hapsa Bianconeri byli poza Ligą Mistrzów (wyprzedała ich Roma), ale rzut karny MAnuela Locatellego w 73. minucie zapewnił zwycięstwo mimo nieustępliwej walki do końca ze strony Venezii.
Roma (tylko?) w Lidze Europy
Swoje na boisku zrobiła AS Roma, która wypunktowała Torino 2:0 po golach Leandro Paredesa (karny) i Alexisa Saelemaekersa. Giallorossi w tabeli na żywo dwukrotnie pojawiali się na miejscu dającym Ligę Mistrzów, ale Juventus musiał się potknąć, by ten stan utrzymać. Mimo to Roma do końca walczyła o podwyższenie wyniku i miała nawet 3:0 na tablicy w 84. minucie, po chwili unieważnione z powodu spalonego.
Sprawdź szczegóły meczu Torino - Roma
W barwach gospodarzy na nieco ponad kwadrans pojawili się Sebastian Walukiewicz i Karol Linetty, ale obaj - jak cały ich zespół - odegrali jedynie rolę tła dla Romy. Najbliżej zwieńczenia wysiłków gospodarzy był Che Adams w ostatnich minutach, lecz trafił tylko w słupek.
Choć Ligi Mistrzów wyrwać się nie udało, to powrót do gry w Lidze Europy z piątej pozycji w tabeli wciąż jest niebywałym sukcesem drużyny pod wodzą Claudio Ranieriego. Musimy pamiętać, że jesienią było znacznie bliżej spadku niż walki w Europie.
Fiorentina w Lidze Konferencji, Lazio z niczym
Pewnie kibice Giallorossich odczuwają swoiste Schadenfreude i pocieszają się, że Lazio kompletnie nie spełniło oczekiwań, choć miało walczyć o czołowe lokaty. Przystępowali do 38. kolejki w strefie pucharowej, z której wypadli po wstydliwej porażce 0:1 z Lecce, które grało w 10 całą drugą połowę. Lazio miało oczywiście zdecydowaną przewagę ofensywną, a mimo to jedynego gola zdobył Lassana Coulibaly, zabezpieczając swoją drużynę przed spadkiem.
Sprawdź szczegóły meczu Lazio - Lecce
Mimo wszystko rzymianie mogliby liczyć chociaż na Ligę Konferencji przy porażce, gdyby nie zwycięstwo Fiorentiny 3:2 z Udinese. Po tym wyniku Viola zrównała się punktami, ale wyprzedziła Lazio lepszym bilansem, zajmując szóstą pozycję. Wygrana na Stadio Friuli nie przyszła łatwo, to drużyna Kosty Runjaicia prowadziła i dopiero czerwona kartka Bijola w 36. minucie zadziałała jak kij w szprychy.
Sprawdź szczegóły meczu Udinese - Fiorentina
Inicjatywa niezaprzeczalnie była po stronie Violi, która sekundy po powrocie z przerwy wyrównała (Nicolo Fagioli), by objąć prowadzenie przed upływem godziny (Pietro Comuzzo). Na tego gola Udinese odpowiedziało błyskawicznie, a o losach meczu w końcówce przesądził Moise Kean.
Empoli i Venezia spadają
Swój mecz z Atalantą sensacyjnie wygrała Parma, choć La Dea zaczęła od prowadzenia 2:0, by przegrać 2:3. Bogini miała pewne trzecie miejsce, mimo ekspresowy dublet Maldiniego wydawał się naturalną koleją rzeczy. Po przerwie, gdy wskutek innych wyników Parma zawisła nad strefą spadkową, rozpoczął się imponujący powrót. Hainaut i dwukrotnie Ondrejka zapewnili wygraną.
Sprawdź szczegóły meczu Atalanta - Parma
Walczące o przetrwanie Lecce zdołało pokonać Lazio 1:0, więc również przekroczyło oczekiwania i było bezpieczne. Zwycięstwo Lecce okazało się też gwoździem do trumny Venezii. Tylko porażka Lecce i jednoczesna wygrana z Juve byłyby szansą dla Venezii.
Za to w bezpośredniej walce o ligowy byt Empoli uległo Hellasowi 1:2 i straciło miejsce w Serie A. Goście z Werony objęli błyskawiczne prowadzenie za sprawą Serdara i dopiero Jacopo Fazzini skomlikował sytuację golem do szatni. Empoli potrzebowało jeszcze jednego do ucieczki z czerwonej strefy, ale to Hellas odzyskał prowadzenie w drugiej połowie, przesądzając o spadku Empoli. Pełne 90 minut rozegrał Paweł Dawidowicz.
Sprawdź szczegóły meczu Empoli - Hellas
