To był nie lada pojedynek z perspektywy Thiago Motty, który był przecież niedawno trenerem Bologny, a dziś prowadzi Juventus. Teraz trenowani przez Vincenzo Italiano Rossoblu przyjechali na Allianz Stadium z zamiarem wyprzedzenia w tabeli Milanu, który uległ Atalancie. Juventus chciał zapomnieć o rozczarowującym remisie z Lecce i odwrócić swoją ligową passę.
Sprawdź sszczegóły meczu Juventus - Bologna

Obiecujący początek przyjezdnych w Turynie był ostrzeżeniem, zwłaszcza przez słupek trafiony strzałem spoza pola karnego przez Ndoye, do tego po chwili doszła kontuzja Cambiaso. Poważne skręcenie kostki i utrata gwiazdy były tylko pierwszymi złymi wiadomościami tej nocy dla Bianconerich, zwiastunem bardzo trudnego meczu również ze względu na bramkę strzeloną wkrótce przez gości.
Obrona Motty była dziwnie zaskoczona, pozostawiając szwajcarskiemu napastnikowi swobodę strzału obok Perina w 30. minucie. Był to kolejny fantastyczny moment dla Szwajcara, który był po dwóch golach przeciwko Venezii i był w stanie otworzyć nawet najmniej pokonaną obronę Serie A przed tym meczem.
Początkowy szok uderzył w Juventus, który nie myśląc o tym zbyt wiele, podkręcił obroty, polegając na talentach Francisco Conceição, aby wyrównać. Portugalczyk był bardzo niebezpieczny na prawej flance, sprawiając Mirandzie trudności i stwarzając klarowną okazję bramkową, którą Fagioli zaprzepaścił uderzeniem, które przeleciało nad bramką.
Czerwień Motty i szalony finał meczu
Jakby tego było mało, w drugiej połowie Bologna wróciła na boisko z jeszcze większym głodem i werwą, niwelując drużynę z Piemontu i sprawiając, że Thiago Motta stał się niezwykle nerwowy. Trener Juventusu, po wątpliwym faulu popełnionym przeciwko jego drużynie, wyładował całą swoją złość na arbitrze meczu, otrzymując czerwoną kartkę.
To była bardzo trudna noc dla Starej Damy, pozostawionej bez trenera na początku drugiej połowy i natychmiast po tym podziurawionej przez przeciwników. Druga bramka padła po genialnym wyczuciu Castro, bohatera znakomitego ruchu piętą, którym wypuścił Pobegę na pozycję do strzału na 2:0.
Podobnie jak w pierwszej połowie, stracona bramka obudziła gospodarzy. Tym razem jednak drużyna w żółtych strojach dała z siebie wszystko, oferując rywalom pierwszego gola w biało-czarnej koszulce Koopmeinersa. Był to gol, którego Holender bardzo szukał i znalazł, wykorzystując dośrodkowanie Danilo i rozpalając atmosferę na Allianz Stadium.
Juve pokazało wielki charakter w finałowym fragmencie, w którym wrócili do gry dzięki zmianom i dzięki Mbanguli, który decydującym strzałem prawą nogą doprowadził do remisu już pod koniec doliczonego czasu gry.