Lazio miało tylko jedno zwycięstwo w ostatnich pięciu meczach, dlatego w niedzielę w Weronie musiało zgarnąć całą pulę, by wrócić do walki o najwyższe cele. O punktach marzyli też gospodarze, im dałyby ucieczkę z czerwonej strefy.
Sprawdź szczegóły meczu Hellas - Lazio

Już początek pokazał, komu wiatr wieje w żagle, a komu w oczy. Wystarczył jeden rzut rożny i goście mieli prowadzenie po minucie na boisku. Mattia Zaccagni wrzucał, a Samuel Gigot idealnie główkował, pokonując Lorenzo Montipo bez najmniejszego problemu.
Przyjezdni wyraźnie chcieli pójść za ciosem, tyle że jakości wyraźnie brakowało. Mecz do zapomnienia rozgrywał Taty Castellanos i dopiero świetny ogląd Matteo Guendouziego pozwolił wypracować drugą bramkę. Jego głęboka piłka wypuściła Boulaye Dię z piłką, Senegalczyk przebiegł pół boiska z futbolówką i leniwym strzałem podwyższył na 2:0 w 21. minucie.
Przyjezdni mogli zaliczyć jeszcze jednego gola przed przerwą, lecz w 36. minucie Isaksena zatrzymał czujny Montipo. Nieoczekiwanie, ostatnie minuty przed przerwą były wyjątkowo gorące pod bramką Provedela. Strzelali Duda i Tengstedt, a Amin Sarr nawet obił poprzeczkę strzałem głową. I tyle, gola nie było.
Jeszcze przed przerwą z kolejnego meczu wyeliminował się Paweł Dawidowicz, a z tego niedzielnego wyeliminował go w szatni trener. Polak jako pierwszy został zmieniony, ale nie miało to wpływu na losy meczu. Ofensywa Hellasu była bezzębna, a błędy w obronie bynajmniej nie zniknęły wraz z zejściem Dawidowicza. Ba, ten największy popełnił w 58. minucie Tchatchoua, w praktyce wypuszczając Boulaye Dię przed pustą bramkę. Ten odegrał do Zaccagniego, który chirurgicznie przymierzył i nawet po powrocie na linię Montipo nie miał szans.
Obraz meczu był tym bardziej przygnębiający, że Biancocelesti nie grali wielkiej piłki. Wręcz przeciwnie, Lazio ma wiele do poprawy przed powrotem do europejskich rozgrywek za kilka dni. Po prostu wykorzystanie trzech okazji wystarczyło na pogrążony w marazmie Hellas, który w trzecim kolejnym meczu nie strzelił gola, a oddał rywalom zbyt wiele przysług. Ostatnią była czerwona kartka Dudy w 90. minucie, jednak rzymianom nie chciało się szukać czwartego gola w doliczonym czasie.
