W piątek Nicola Zalewski rozegrał bardzo solidny mecz w barwach Interu i powinien kończyć go przynajmniej z asystą, gdyby nie zmarnowana okazja Taremiego. Po raz drugi pojawił się tuż za plecami wysuniętego napastnika. W rozmowie pomeczowej z Mateuszem Święcickim (Eleven Sports) przyznał bez uśmiechu, że z kolejnego występu na nowej pozycji jest zadowolony.
"Już trzy albo cztery lata tam nie grałem, trochę na początku musiałem się odnaleźć, ale jest bardzo dobrze. Drugi mecz tam gram, w Turynie strzeliłem bramkę, dzisiaj myślę, że też bardzo dobry mecz, tylko szkoda tego Scudetto" – przyznał.
Brak tytułu mistrzowskiego to fatalna wiadomość dla Interu, który był o włos od obrony Scudetto. Do rozegrania w tym sezonie pozostaje mu już tylko finał Ligi Mistrzów w najbliższą sobotę (31 maja). Pytany, czy ewentualny triumf w finale mógłby uratować sezon, Zalewski nie ma wątpliwości.
Podobnie bez wahania odpowiada "chciałbym" na pytanie o wolę pozostania w Mediolanie. Swoją grę w czarno-niebieskich barwach ocenia dobrze i trudno się dziwić - w porównaniu do grania "ogonów" w Romie jego rola wyraźnie wzrosła. "Myślę, że zagrałem bardzo dobrze drugą połowę sezonu. Wiadomo, przegraliśmy Scudetto, brawo dla Napoli i to wszystko. Ale teraz Scudetto jest skończone i jesteśmy skupieni na sobocie, bo mamy ważny finał".
Po tym finale kończy się okres wypożyczenia 23-letniego skrzydłowego z Romy do Interu. Na stole jest opcja wykupienia piłkarza za ok. 6 mln euro i od kwietnia były sygnały (za Matteo Moretto, który potwierdził to również w połowie maja), że klub z tej możliwości skorzysta. Na razie jednak oficjalnej komunikacji nie ma i najpewniej komplet planów na rozgrywki 2025/26 będzie w Interze zależał od finału LM.
