Po wykopaniu Barcelony z Ligi Mistrzów Inter musiał wrócić do walki o obronę Scudetto, a okoliczności nie należały do łatwych. Na wyjazdach w Serie A Nerazzurri radzą sobie najwyżej średnio, zaś Turyn przywitał ich ulewą, która z czasem stała się gradobiciem.
Sprawdź szczegóły meczu Torino – Inter

Okoliczności nie sprzyjały wielkiemu widowisku i takiego nie oglądaliśmy, choć to faworyci pierwsi zaczęli szukać otwarcia wyniku. Zaszczyt oddania pierwszego groźnego strzału w spotkaniu przypadł Nicoli Zalewskiemu, który nie zląkł się piekielnie śliskiej murawy i z 20 metrów uderzył niemal perfekcyjnie i rogalem wkręcił piłkę pod dalszy słupek bramki Vanji Milinkovicia-Savicia.
Prowadzący przed upływem kwadransa goście szukali drugiego gola, choćby za sprawą Matteo Darmiana, którego uderzenie zostało zablokowane. Dopiero w ostatnim kwadransie zawodnicy Granaty zaczęli napierać i najpierw Guillermo Maripan nie znalazł światła bramki, a następnie – już w doliczonym czasie – Che Adams był o centymetry od gola, zatrzymany ofiarnie przez Josepa Martineza.
Inter zszedł z prowadzeniem na przerwę, która przeciągnęła się z racji intensywności deszczu. Po powrocie fani Torino nie mieli wielu powodów do radości. W pierwszej akcji Milinković-Savić faulował Mehdiego Taremiego. Do karnego podszedł Asllani i oszukał rywala, podwajając prowadzenie Nerazzurrich.
Nicola Zalewski i Piotr Zieliński zeszli po niewiele ponad godzinie na boisku, gdy Torino nie wydawało się mieć szans na powrót do rywalizacji. Deszcz jednak wreszcie ustał i mecz nabrał nieco dynamiki i Byki tworzyły okazje. Statystyki wyraźnie się poprawiły, lecz jakość sytuacji była zbyt niska, by zagrozić faworytom.
Emocji przybyło w końcówce, gdy gospodarze domagali się karnego (ręka), a Correa i Calhanoglu w odpowiedzi szukali trzeciego gola. Ten pierwszy był naprawdę blisko, marnując już trzecią sytuację. Pod koniec doliczonego czasu kibice gospodarzy w końcu mieli okazję ryknąć z radością, ale gol Adama Masiny został anluowany, bowiem strzelec faulował. Kończy się na 2:0, ale walka o Scudetto trwa.
