Niedzielne granie we włoskiej Serie A otwierał mecz, który interesował tylko kibiców klubów walczących o przetrwanie. Cagliari przyjechało z Sardynii, by przywieźć punkty na wagę ucieczki od strefy spadkowej. Monza desperacko szuka ratunku, mając tylko 10 minut po 19 meczach.
Sprawdź szczegóły meczu Monza - Cagliari
Spotkanie na pustawym Stadio Brianteo zaczęło się bardzo dobrze dla miejscowych, którzy już po trzech minutach wypracowali groźny atak. Nie skończył się golem, za to VAR wezwał arbitra do ekranu i pokazał trafienie piłki w wyciągniętą rękę Makoumbou. Rzut karny! Gianluca Caprari dał się wyczuć Scuffetowi, ale nie zatrzymać – posłał piłkę tak blisko słupka, że nie było mowy o zatrzymaniu strzału.
Wczesne otwarcie wyniku pomogło rozgrzać mecz i zmusiło Cagliari do większych wysiłków od początku. Próbowali kolejno Yerry Mina i Nicolas Viola, ale Turati utrzymał zero z tyłu. Nie na długo, w 22. minucie Nadir Zortea przymierzył zza pola karnego i jego bomba okazała się niemożliwa do zatrzymania dla golkipera gospodarzy.
Odpowiedzi w podobnym stylu próbował dwie minuty później Stefano Sensi, choć jemu już trochę brakło. Piłka znalazła się w zasięgu rękawic Scuffeta i ten utrzymał wynik bez kolejnych zmian. Mimo żywej gry do przerwy nie oglądaliśmy już podobnie smakowitych uderzeń i dopiero chwilę po przerwie Sensi przypomniał o sobie, obijając poprzeczkę bramki przyjezdnych.
Niestety dla atrakcyjności widowiska, Cagliari wkrótce udokumentowało coraz bardziej widoczną przewagę. Roberto Piccoli huknął potężnie pod poprzeczkę po akcji, która obnażyła rosnącą bezradność Monzy.
Jeszcze w 61. minucie Pedro Pereira zagroził Scuffetowi, ale ten wyszedł obronną ręką z sytuacji. Sytuacja Monzy z trudnej stała się tragiczna, kiedy moment po uderzeniu czerwoną kartkę za wyjątkowo głupi faul zobaczył Danilo D'Ambrosio i to na dobre pozbawiło gospodarzy nadziei. Ostatnie pół godziny było naznaczone poszukiwaniem trzeciego gola dla Cagliari.
Dopiero w 94. minucie było naprawdę blisko, bowiem Gianluca Lapadula ustrzelił słupek bramki Monzy. Wychodzący widzowie zaczęli gwizdać, tymczasem w ostatnim ataku mecz Birindelli był o włos od wyrwania faworytom remisu. Co prawda dość przypadkowo, ale jego centrostrzał mógł wpaść Scuffetowi za kołnierz, gdyby ten ostatkiem sił nie sparował piłki nad poprzeczkę.
Ponieważ z rzutu rożnego nic nie wyszło, Monza przedłuża serię porażek do sześciu, a meczów bez zwycięstwa do 12. Jeśli nie uda się szybko przełamać, szanse na utrzymanie w Serie A zostaną już tylko matematyczne.
