Wyjazd nad malownicze jezioro Como był dla Interu Mediolan meczem o wszystko i jeszcze więcej. Trzeba było przecież nie tylko wygrać z Como w Lombardii, ale i liczyć na potknięcie Napoli, jeśli mieli obronić trofeum.
Sprawdź szczegóły meczu Como – Inter

De Vrij dał nadzieję
Na Stadio Giuseppe Sinigaglia obie drużyny od pierwszych minut chciały pokazać się dobrze, czego potwierdzeniem był fakt, że każdy z bramkarzy miał po jednej udanej interwencji przed upływem trzech minut. Como nie zamierzało się faworytom kłaniać, zresztą wysoki pressing i nie mniejsza intensywność tej drużyny dały się – zwłaszcza wiosną – we znaki wielu rywalom.
Nerazzurri mieli spore problemy z narzuceniem swoich warunków gospodarzom, za to potwierdzili, że potrafią bardzo dobrze wykorzystać stałe fragmenty. Po 20 minutach piłkę z rzutu rożnego Hakana Calhanoglu doskonale wyczuł Stefan de Vrij i wyskoczył do niej ze spokojem, by lekko skierować pod dalszy słupek bramki gospodarzy.
Tak doszło do otwarcia wyniku, a chwilę później chrapkę na drugiego gola tuż zza 16. metra miał Nicola Zalewski. Posłał piłkę nieznacznie ponad bramką. Gospodarze szukali odpowiedzi, w tym przypadku aż nazbyt podobnej: Nico Paz też z dystansu przestrzelił, a znacznie bliżej w 35. minucie był Ivan Smolcić, który z ostrego kąta zaserwował najtrudniejszą piłkę Yannowi Sommerowi, bez efektu.
Gorzkie pożegnanie Reiny
Niewiele ponad minutę później Nicola Zalewski zaimponował świetnym rajdem z własnej połowy, który zwieńczył nie gorszym wyłożeniem piłki Taremiemu, lecz ten nie pokonał Reiny. Zanosiło się na niezłe pożegnanie hiszpańskiego weterana w bramce Como, tyle że jeszcze przed przerwą Reina wślizgiem przed polem karnym trącił Taremiego i zarobił czerwoną kartkę.
W 10 przeciwko faworytom trudno o wyrównanie, a jeszcze trudniej zrobiło się po 50 minutach spotkania. Właśnie w pierwszych etapach drugiej odsłony Taremi znalazł Joaquina Correę, a ten wcisnął z ostrego kąta piłkę obok interweniującego Jeana Buteza, podwajając prowadzenie Interu. O radości nie było mowy, Nerazzurri usłyszeli jak w tym samym czasie Napoli zdobyło drugiego gola i marzenie o mistrzostwie prysło.
Pojawił się za to problem kadrowy, ponieważ przed godziną z kontuzją zszedł Yann Bisseck. Przyjezdni odarci z nadziei, a gospodarze osłabieni, nie prowadzili już widowiska najwyższych lotów, raczej starając się kontrolować rywali. Jednym z jaśniejszych punktów był strzał Zalewskiego z 78. minuty – tuż przed zejściem z boiska – choć decyzję i siłę można w nim pochwalić, precyzji kompletnie brakło.
Mimo to Zalewski rozegrał dobre 80 minut, wnosząc dużo energii do gry Interu i notując jeden z najlepszych występów od zmiany barw. Najlepszą okazją Como przed końcem meczu była próba Cutrone z 83. minuty, choć Sommer zdusił piłkę w rękawicach bez większego wysiłku. Wygrana zgodnie z planem, ale tytuł mistrzowski zmienia właściciela. Teraz Inter musi pozbierać się możliwie szybko, by na finał Ligi Mistrzów wyjść w najwyższej gotowości.
