Po ciężkich porażkach z Bologną i Milanem, które zniweczyły marzenia o Triplete, Inter Simone Inzaghiego stanął naprzeciw Romy na San Siro z tylko jedną misją: zwycięstwem. Drużyna Nerazzurrich nie mogła już sobie pozwolić na żadne błędy. Napoli naciska bezlitośnie, gotowe wykorzystać każde potknięcie.
Sprawdź szczegóły meczu Inter - Roma

Inter zadrżał pod ciężarem Romy
Inter rozpoczął z dużą intensywnością, dzięki czemu Mancini, obrońca Romy, został upomniany już po trzech minutach za interwencję na Lautaro, pozostawionym przez obrońców przy głębokim wrzucie. Po rzucie wolnym Dimarco próbował zaskoczyć Svilara uderzeniem lewą nogą, ale za blisko środka bramki, by sprawić kłopoty serbskiemu bramkarzowi.
Chwilę później kapitan Nerazzurrich obsłużył Arnautovicia sprytnym zwodem. Piłka zadrżała w siatce ale austriacki napastnik został złapany na spalonym. Pomimo obiecującego początku, Inter doznał ciosu w 13. minucie, gdy Pavard został zmuszony do zejścia z boiska ze skręconą kostką, a jego miejsce zajął Bisseck. Są spore obawy o jego kondycję przed półfinałem Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie.
O ile w pierwszych minutach Inter kontrolował sytuację, to po kwadransie Roma przejęła inicjatywę. Koné przyprawił Sommera o dreszcze, choć pierwszy strzał Giallorossich był bardzo niecelny. Następnie, w 22. minucie, obrona Interu odparła strzał Pellegriniego, ale nie była przygotowana na dobitkę: Soulé wykorzystał sytuację, dobijając strzałem z prawej nogi z bliskiej odległości i dając Romie prowadzenie 1:0.
Inter stracił gole w pięciu kolejnych meczach Serie A, co jest tendencją niespotykaną od 2023 roku, kiedy to Nerazzurri stracili bramki we właśnie tylu meczach. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej w 30. minucie, gdy Roma kontynuowała pressing. Carlos Augusto uniknął najgorszego dzięki decydującemu wybiciu z linii bramkowej po strzale Shomurodova. Pomimo reakcji w kolejnych minutach, Inter nie był w stanie znaleźć wyrównania przed upływem połowy, a Giallorossi schodzili na przerwę z prowadzeniem.
Kolejny wyczyn Ranieriego
W drugiej połowie tempo gry spadło, a obie drużyny bardziej skupiły się na badaniu siebie nawzajem. Chociaż gra była mniej szalona niż w pierwszej połowie, Roma utrzymywała kontrolę, nadal grożąc z kontrataku i często docierając do ostatniej tercji boiska. Obrona Nerazzurrich musiała radzić sobie z licznymi atakami gości, dobrze zorganizowanymi i niebezpiecznymi.
Po drugiej stronie Inter próbował przebić się przez obronę Svilara głównie z dystansu. Calhanoglu był bliski wyrównania potężnym strzałem w szyję, ale jego uderzenie minęło bramkę. Była to jedna z niewielu klarownych szans dla gospodarzy, którzy zostali powstrzymani przez solidną obronę Romy, która zamykała każdą lukę w ofensywnych próbach Interu, co potęgowało frustrację Lautaro i spółki. Po godzinie na boisko wbiegł Nicola Zalewski, który wniósł ożywienie, lecz bez przełożenia na gole.
W desperackiej próbie pogoni za wyrównaniem, Inter zostawiał coraz więcej miejsca Romie, która miała dzięki temu kilka szans, by ostatecznie zamknąć mecz. Jednak zespół Inzaghiego był wielokrotnie nagradzany błędami przed bramką Pisilliego i Dowbyka, którzy zmarnowali dwie rażące szanse na podwyższenie prowadzenia Giallorossich na 2:0. W ostatnich minutach pojawił się jeszcze nieoglądany od początku marca Piotr Zieliński, dla którego wejście po kontuzji okazało się najwyżej symboliczną sygnalizacją powrotu do zdrowia, na pewno nie było udane.
Zmarnowane szanse Romy ani zmiany w Interze nie wpłynęły, na szczęście dla Ranieriego, na końcowy rezultat. Roma zapisała na swoim koncie kolejny wyczyn, pokonując liderów i momentalnie awansując na czwarte miejsce w tabeli. Capitolini pozostają również niepokonani w Serie A od 15 grudnia 2024 roku! Inter nerwowo będzie za to kibicował Torino w niedzielny wieczór, licząc na stratę punktów przez Napoli.