Kontynuujemy zmagania pierwszej rundy STS Pucharu Polski. Już pierwsze czwartkowe spotkanie dostarczyło ogromnej niespodzianki, gdyż trzecioligowa Avia Świdnik wyeliminowała z rozgrywek Ruch Chorzów. Blisko sensacji było także na boisku Odry Bytom Odrzański, ale ostatecznie Wisłę Kraków uratował niezawodny Angel Rodado. Bohaterem przedłużonego spotkania w Radomiu został natomiast Marcel Reguła.
Rozgrywki pierwszej rundy STS Pucharu Polski 2025/26 oznaczają start rozgrywek dla 54 zespołów. Byłoby ich 56, jednak Pogoń Szczecin awansowała walkowerem po wycofaniu Kotwicy Kołobrzeg. Do pełnej liczby 60 zespołów fazy zasadniczej brakuje tylko czterech drużyn grających w europejskich pucharach, one dołączą w kolejnej rundzie.
27 spotkań pierwszej rundy rozłożono na trzy dni, od 23 do 25 września. We wtorek rozegrano osiem spotkań, na środę zaplanowano 13, a w czwartek sześć. Wyjątkiem jest pojedynek Lechii Tomaszów Mazowiecki ze Śląskiem Wrocław, które odbędzie się 30 września.
W środę awans do kolejnej rundy wywalczyły m.in. Górnik Zabrze, Lechia Gdańsk czy Cracovia, która rozgromiła Górnika Łęczna 5:1. Ogromnych emocji dostarczyło ostatnie starcie między Brukt Betem Termaliką Nieciecza i Widzewem Łódź. Goście zdołali doprowadzić do dogrywki w ostatnich sekundach meczu dzięki bramce Juljana Shehu, który następnie wykonał decydujący rzut karny w serii jedenastek.
Arka Gdynia - Motor Lublin (20:30)
ŁKS Łódź - Chrobry Głogów (5:3, po dogr.)
Na stadionie w Łodzi doszło do kolejnego widowiska, które rozpoczęło się od trafienia dla gospodarzy. Najpierw bramkarza rywali pokonał Sergiy Krykun, ale dość szybko golem wyrównującym odpowiedział Kacper Laskowski. Końcówka pierwszej połowy należała z kolei do Mateusza Lewandowskiego, który wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie.
Wydawało się, że podopieczni Szymona Grabowskiego mają wszystko pod kontrolą, ale przeciwnicy nie zamierzali ułatwiać im zadania. Atakowali, szukali swoich okazji i w końcu dopięli swego. Tuż przed upływem godziny gry rzut karny wykorzystał Piotr Janczukowicz, zdobywając bramkę kontaktową. Goście poszli za ciosem i już po chwili cieszyli się z gola na 3:3, którego autorem był Michał Kozajda.
Dogrywka także była wyrównana, ale w końcu w 114. minucie do siatki trafił Bastien Toma. Goście nie mieli już wiele do stracenia i ruszyli do przodu, co wykorzystali zawodnicy z Łodzi, podwyższając prowadzenie w samej końcówce na 5:3. Tym razem Tom zanotował asystę, a do siatki trafił Jasper Loffelsend, który jednocześnie ustalił wynik rywalizacji. Awans uzyskała zatem drużyna, która w tabeli Betclic 1. Ligi znajduje się niżej od rywali.
Radomiak Radom - Zagłębie Lubin (0:2, po dogr.)
Pierwsza połowa spotkania rozgrywanego w Radomiu była wyjątkowo zacięta. Najpierw zagrożenie stworzyli gospodarze, kiedy po efektownej wymianie podań z Romario Baro w pobliże bramki przedostał się Maurides. Brazylijski napastnik nie zachował jednak precyzji, posyłając piłkę tuż obok słupka.
W odpowiedzi po drugiej stronie boiska na strzał z powietrza sprzed pola karnego zdecydował się Adam Radwański, ale również zrobił to niecelnie.
Zawodnikom obu drużyn nie brakowało determinacji, ale ta z czasem zaczęła przeradzać się w nadmierną agresję. W pewnym momencie wyraźnie zirytowany sędzia Bartosz Frankowski poprosił trenera Leszka Ojrzyńskiego o interwencję i uspokojenie swoich graczy. Reprymenda szkoleniowca podziałała tylko na chwilę.
Jeszcze przed przerwą po groźnym zderzeniu z Igorem Orlikowskim długo z murawy nie podnosił się Maurides, a sytuacja skończyła się małą awanturą obu obozów. Uraz był na tyle dokuczliwy, że zdenerwowany tym faktem napastnik musiał zakończyć udział w meczu. Na murawie zastąpił go Depu.
W drugiej odsłonie obraz gry nie zmieniał się - na boisku działo się sporo, ale obu drużynom brakowało skuteczności. Najpierw fatalne “pudło” zanotował Jaukub Sypek. Bohaterem końcówki był z kolei Filip Majchrowicz, który popisał się fantastycznymi paradami po uderzeniach Leonardo Rochy, byłego snajpera Radomiaka, a także Orlikowskiego i Sypka.
Do wyłonienia zwycięzcy niezbędna była zatem dogrywka. Dodatkowy czas zaczął się od potężnego uderzenia Romana Yakuby, które jednak trafiło w poprzeczkę. Swoją okazję miał także wprowadzony w drugiej połowie Jan Grzesik, ale przegrał pojedynek z Jasminem Buriciem. Przełom nastąpił w. 104 minucie gry.
Świetne dośrodkowanie w pole karne posłał Tomasz Makowski, a obrońców gospodarzy uprzedził inny rezerwowy, Marcel Reguła, który pewnym strzałem pokonał bramkarza drużyny z Radomia. Gospodarze do ostatnich minut szukali bramki wyrównującej, ale obrona rywali nie traciła koncentracji. Błędy popełniała za to zaangażowana z przodu defensywa Radomiaka. W końcówce pechowe rozegranie przejął Reguła i po indywidualnym rajdzie oraz efektownym minięciu bramkarza po raz drugi umieścił piłkę w siatce, pieczętując awans "Miedziowych".
Odra Bytom Odrzański - Wisła Kraków (0:1)
Wisła Kraków przyjechała na mecz 1. rundy Pucharu Polski do Bytomia Odrzańskiego, gdzie gra miejscowa Odra, która na co dzień występuje w 4. lidze i jest liderem tabeli z wygranymi wszystkimi meczami. Gospodarze przygotowali się na przyjęcie 13-krotnego mistrza Polski i na trybunach zasiadło około dwóch tysięcy widzów.
Mariusz Jop zdecydował się na wymianę całej jedenastki względem spotkania ligowego z Górnikiem Łęczna, natomiast w barwach Odry występuje obecnie Krzysztof Drzazga, który w przeszłości bronił barw Białej Gwiazdy, gdy ta jeszcze grała w Ekstraklasie.
Gospodarze wyszli na to spotkanie bez żadnych kompleksów i w pierwszych dziesięciu minutach przeważali, wymuszając błędy w defensywie gości. Warunki na murawie były bardzo trudne, ponieważ w Bytomiu Odrzańskim bardzo mocno wiało.
Wisła z biegiem czasu zaczynała wyglądać coraz lepiej, a blisko gola był Joseph Colley w 22. minucie, ale jego strzał minimalnie minął bramkę Odry. Swoje próby oddawali też James Igbekeme i Wiktor Staszak, jednak piłka nie mogła trafić w światło bramki, a gospodarze tuż przed upływem 30 minut mogli objąć prowadzenie, ale w zamieszaniu piłka nie trafiła do siatki.
Sekundy później to Wisła powinna prowadzić, bo Szymon Kawała stanął oko w oko z Bartkiem Szaferem, jednak górą był bramkarz Odry. Kolejne minuty to ponownie większa przewaga Białej Gwiazdy, ale bez konkretów. Tuż przed przerwą z dystansu próbował Igbekeme, strzał był celny, jednak nie mógł zagrozić Szaferowi.
W przerwie Mariusz Jop dokonał jednej zmiany. Boisko opuścił Raoul Giger, a wszedł Julian Lelieveld. W 54. Minucie mocny strzał Omicia z rzutu wolnego, ale świetnie interweniował Szafer.
Wisła powinna prowadzić po godzinie gry. Najpierw uderzał Omić wprost w Szafera, który wybił piłkę przed siebie, ale z bliskiej odległości pomylił się Staszak. Biała Gwiazda zaczęła dominować, ale wciąż nie mogła znaleźć drogi do bramki Odry, bo świetnie strzały Staszaka i Lelievelda bronił Szafer.
Mariusz Jop nie miał zamiaru patrzeć dłużej na nieporadność ofensywną swoich graczy i w 67. minucie plac gry opuścili Oliver Sukiennicki, Ardit Niktaj i Wiktor Staszak, a weszli Maciej Kuziemka, Kacper Duda i Angel Rodado.
Biała Gwiazda przeważała, ale miała ogromne problemy ze skutecznością. W 77. minucie blisko gola głową był Igor Łasicki, jednak i on trafił obok słupka. W końcu Wisła dopięła swego w 82. minucie. Świetnie spod linii końcowej dośrodkował Maciej Kuziemka, a do siatki głową trafił niezawodny Angel Rodado, który wyprzedził obrońcę i pokonał Szafera. Hiszpan chwilę później mógł mieć dublet, ale tym razem bramkarz Odry był już czujny.
Niespodziewanie gospodarze wyszli jeszcze do przodu i powinni wyrównać! Na pięć minut przed końcem uderzał Krzysztof Drzazga, ale jego bardzo groźny strzał przeleciał obok bramki Patryka Letkiewicza.
Do regulaminowego czasu sędzia doliczył tylko dwie minuty. Do końca wynik nie uległ zmianie, a Wisła w męczarniach wywalczyła awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.
Avia Świdnik - Ruch Chorzów (3:1)
Podopieczni Waldemara Fornalika szybko zaczęli zyskiwać przewagę, którą udokumentowali w 21. minucie. Po rzucie rożnym piłkę głową w kierunku dalszego słupka skierował Aleksandar Komor, gdzie czekał na nią już zupełnie niepilnowany Patryk Szwedzik, który precyzyjnym strzałem otworzył wynik starcia.
Wydawało się, że dominacja gości tylko wzrośnie, ale wtedy odważniej do ofensywy ruszyli zawodnicy Wojciecha Szaconia. Sporo problemów dynamicznymi rajdami sprawiali Dave Assuncao czy Patryk Malecki, który mimo upływu lat nadal imponował szybkością i dryblingiem.
Przed przerwą szansę na podwyższenie prowadzenia mieli goście, ale uderzenie Szymona Karasińskiego trafiło w poprzeczkę.
Po zmianie stron lepiej prezentowali się gracze Avii, którzy tuż po upływie godziny gry doprowadzili do wyrównania. Świetnie zachował się Assuncao, który po minięciu defensywy odegrał piłkę na skraj pola karnego do Szymona Kamińskiego, a pomocnik precyzyjnym uderzeniem umieścił ją w siatce.
Zawodnicy Ruchu po stracie wyglądali na zagubionych, co błyskawicznie wykorzystali piłkarze ze Świdnika. W 74. minucie po szybkim kontrataku i samotnym rajdzie drugiego gola strzelił Dominik Pisarek. Goście natychmiast rzucili się do odrabiania strat, ale to narażało ich na kontrataki. Właśnie po takiej akcji trzecią bramkę zdobył Małecki, ustalając wynik spotkania na 3:1, a sensacja stała się faktem - trzecioligowa Avia wyeliminowała pierwszoligowy Ruch i zagra w 1/16 finału Pucharu Polski.