Derby pomiędzy Fenerbahçe a Galatasaray rozgrzały się długo przed pierwszym gwizdkiem. Po prowokacjach kibiców gości, którzy pokazywali banknoty z podobizną Akturkoglu, byłego skrzydłowego Galatasaray i Benfiki (tym razem zagrał od początku w barwach Fenerbahçe), napięcie wzrosło podczas rozgrzewki, gdy doszło do starć na murawie.
Sprawdź szczegóły meczu Fenerbahce - Galatasaray
Jeśli chodzi o sam mecz, który Sebastian Szymański oglądał z trybun z racji dochodzenia do zdrowia, Galatasaray objęło prowadzenie 1:0 w 27. minucie po podaniu Yilmaza do Leroya Sané.
Podczas świętowania tej bramki Kazimcan Karatas został trafiony przedmiotem rzuconym z trybun, otrzymał pomoc medyczną i grał dalej z opatrunkiem na twarzy, ale w 90+3 minucie musiał opuścić boisko na noszach z powodu urazu głowy.
Jeszcze przed przerwą, po rzucie rożnym, Edson Álvarez trafił do siatki, ale gol został anulowany z powodu zagrania ręką przez Milana Skriniara. W drugiej połowie, w 63. minucie, rozległy się głośne gwizdy, gdy boisko opuszczali Akturkoglu i En Nesyri, a w ich miejsce w Fenerbahçe pojawili się Jhon Durán i Talisca.
Dziesięć minut przed końcem na murawie pojawili się jeszcze Aydin i Fred w drużynie gospodarzy, co oznaczało ryzykowne zagranie ze strony trenera. Ale przyniosło efekt w piątej z sześciu doliczonych minut, gdy Mercan, który wszedł na boisko w 89. minucie, dośrodkował, a Jhon Durán głową ustalił wynik na 1:1.
Dzięki temu remisowi Fenerbahçe utrzymuje 2. miejsce z dorobkiem 32 punktów, o jeden więcej niż Trabzonspor, i tylko jeden mniej od lidera Galatasaray. Co prawda fani Kanarków liczyli na wygraną i objęcie tronu Super Lig, ale rywalizacja o tytuł w Turcji pozostaje bardzo zacięta.

