Po tygodniach wyczekiwania, wzajemnych pyskówek na konferencjach i w mediach społecznościowych, a także jadowitego humoru José Mourinho, nadeszły wielkie derby Stambułu. Galatasaray gościło Fenerbahce na wypełnionym po brzegi Rams Park w meczu 24. kolejki, który wyglądał jak mecz o tytuł mistrzowski ligi tureckiej.
Sprawdź szczegóły meczu Galatasaray - Fenerbahce

Napięcie było wyczuwalne przez cały poniedziałek, gdy telewizje informacyjne na żywo transmitowały przejazd prawie 40 autobusów z kibicami Kanarków przez Bosfor. Mecz był rozgrywany z maksymalną intensywnością, z kilkoma pojedynkami między zawodnikami i sędzią Slavko Vincicem próbującym uspokoić sytuację bez czerwonych kartek.
Fenerbahce zdołało nawet umieścić piłkę w siatce, ale gol ten został anulowany za faul Szymańskiego na Muslerze i wynik pozostawał wyrównany do przerwy. W drugiej połowie to ponownie drużyna José Mourinho była najbliżej zdobycia bramki, a Youssef En-Nesyri zmusił Muslerę do świetnej obrony, a bramkarz powstrzymał też dobitkę Tadicia.
Sebastian Szymański okazał się dziś pierwszym zawodnikiem do zmiany u Jose Mourinho, kończąc mecz tuż po godzinie. Pełne 90 minut rozegrał z kolei nowy prawy wahadłowy obrońców tytułu, Przemysław Frankowski.
Końcowy gwizdek nastąpił przy dziesiątkach funkcjonariuszy policji otaczających boisko (zakłócenia miały miejsce tylko w 50. minucie, kiedy z trybuny gości rzucono race), ale świętowali fani gospodarzy. Pomimo faktu, że w ciągu ostatnich 10 lat tylko dwa razy udało im się pokonać Fenerbahçe u siebie (sześć remisów i trzy porażki), Galatasaray utrzymało sześć punktów przewagi i może zacząć odliczać dni do drugiego z rzędu tytułu.
